wtorek, 20 sierpnia 2013

Teraz może być tylko lepiej

27 września, słońce bez zachmurzeń
Ciąg dalszy
Odtrącałem Jeffa oglądając się, czy Malwina jest w pobliżu. Nie widziałem jej ani żadnej innej postaci.
Spoglądałem również co chwilę na zakręt, zza którego prawdopodobnie lada chwila miała przyjechać karetka.

Po chwili poczułem jak wstępuje we mnie siła i jednym ruchem ręki położyłem za ziemię Mavericka twarzą do piachu. Śmiał się jednak cały czas wciągając w nozdrza ziarnka drobnego piasku. Przycisnąłem jego głowę swoim czarnym Martensem.

-Zamknij się! – wrzasnąłem, bo nie miałem już cierpliwości na wysłuchiwanie jego szyderczego śmiechu . Takiego samego jaki słyszałem , gdy porywał Olgę. Klaudia zacisnęła w żelaznym uścisku jego nogi a ja pozwoliłem sobie na popatrzenie w kierunku Olgi.  Zobaczyłem Malwinę czającą się w kierunku noszy na palcach. Oderwałem glana z głowy Jeffa i pobiegłem w jej kierunku. Myślałem, że powalą ją na ziemię za pierwszym razem, jednak była o wiele silniejsza od Jeffa. Wykręciła mi rękę i trzymała moją twarz przed moją dziewczyną tak blisko, że dotykaliśmy się nosami.
- Widzisz ją ostatni raz – szarpnęła mną za włosy i pociągnęła w kierunku lasu.
Wtem zza zakrętu wyłonił się radiowóz . Jechał naprawdę bardzo szybko . Podejrzewam, że było to 140 km/h = na naszej dziurawej, gruntowej ścieżce było prędkością światła. Zacząłem się  szarpać i kopać nerwowo . Nagle z samochodu wytoczył się policjant z pistoletem w ręku i zaczął strzelać na oślep. Niektóre kule uderzały w drzewa , a inne wzburzały kłęby pyłu ocierając się o grunt.

-DEBILU, JESZCZE KOGOŚ NIEWINNEGO POSTRZELISZ! – usłyszałem głos Klaudii czerwonej ze złości jak burak.

Wpadłem w histeryczny śmiech.

Poczułem na sobie lodowate spojrzenie Klaudii i się uspokoiłem.
-Co ty odwalasz ? –skarciłem się pod nosem i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Klaudia już nie ma na twarzy uśmiechu a Jeff rozgląda się zezłoszczony nerwowo – mamy was w garści myszki.
Tuż za samochodem osobowym policji pojawił się bus z którego w ekspresowym tempie wyskoczyli snajperzy. Ustawili się w różnych miejscach celując czerwonymi punkcikami w głowy i i części ciał naszych największych wrogów.

W pewnym momencie Malwina puściła mnie ze swojego uścisku i uciekła do lasu. Ci genialni snajperzy jej nie zabili, więc chciałem już za nią biec , ale Klaudia zaczęła mnie błagać o pomoc z Jeffem. Podbiegli do nas policjanci i skłuli w kajdanki tego psychopatę.
Złapaliśmy z Klaudią nosze i podbiegliśmy do karetki, która stała na samym zakręcie. Wnieśliśmy ją do środka i oddaliśmy pod opiekę lekarzy.

Dopiero teraz zauważyłem nosy sąsiadów poprzyklejane do szyb. No tak, u nas to normalka. Uśmiechnąłem się i przytuliłem Klaudię.

- Teraz może być tylko lepiej – szepnęła.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Tylko nie to

27 września, słońce bez zachmurzeń
Byliśmy na powierzchni.
Pobiegliśmy na polanę kierując się ku ścieżce na główną drogę. Potknąłem się o jakiś mały obiekt w trawie . Klaudia idąca z tyłu nie wiedziała, że chcę się zatrzymać  i popchnęła mnie rozpędzona tak mocno, że upadłem na ziemię. Zachichotała cicho  patrząc jak się podnoszę.
-To nie jest wcale śmieszne! – marszcząc brwi schyliłem się po obiekt . Okazało się, że był to mój iPhone!
-Skąd on tu się wziął?! Miałem go cały czas ze sobą! – zacząłem „macać” się po kieszeniach, jednak niczego oprócz kapsla po Tymbarku z napisem „Kocham cię!” tam nie znalazłem. Zauważyłem uśmiech na twarzy Malwiny, jednak go zignorowałem. Spróbowałem go uruchomić. Na ekranie pojawiło się nadgryzione jabłko .
- Działa? – zapytała Klaudia próbując dojrzeć ekran zza mojego ramienia.
- Działa, a teraz cicho – powiedziałem unosząc dłoń do góry.
Wybrałem numer alarmowy i nacisnąłem zieloną słuchawkę . Wstrzymując oddech czekałem na pierwszy sygnał.
Piiip
Wypuściłem powietrze z ust i po chwili odezwała się jakaś kobieta.
112, numer alarmowy ,słucham?
- Halo? Szybko przyjedźcie na ulicę -------  ! Mamy ranną dziewczynę, pośpieszcie się! – wydyszałem do słuchawki.
Kto mówi? Poproszę o twoje imię i nazwisko!
-Dominik Siemal, nie ma czasu! SZYBKO!
Już wysyłamy karetkę, czekajcie spokojnie a jeżeli z dziewczyną będzie gorzej zacznijcie reanimację.
Nagle Klaudia złapała za nosze omal nie zrzucając z nich Olgi i zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
- UCIEKAJ STĄD , SZYBKO! ZOSTAW TEN TELEFON I UCIEKAJ STĄD, DEBILU ! S Z Y B K O! – Klaudia w niebogłosy krzyczała próbując przenieść nosze. Obróciłem się w jej stronę i zobaczyłem śmiejącą się Malwinę biegnącą w kierunku Jeffa Mavericka.
Upuściłem telefon a moja szczęka mimowolnie opadła w dół.
- BIEGNIJ GŁUPKU! – usłyszałem Klaudię, jednak nie docierało do mnie to, co w tym momencie się działo.
Złapałem za nosze i zacząłem pędzić przed siebie potykając się o wszystkie nawet najmniejsze rzeczy leżące w gęstej , jednak wyschniętej trawie.  Obracałem się co chwilę, żeby określić odległość nas od Jeffa i Malwiny, jednak mi to nie wychodziło. Gdy wybiegliśmy na gruntową ścieżkę , którą znałem doskonale przed oczami ukazały mi się obrazy mnie i Olgi idących środkiem , śmiejących się i nie zważających na nic. Nie zwolniłem jednak tempa i biegłem przebijając się przez ciała widm.
Po chwili usłyszałem syreny karetki i policji.
-Dzięki Bogu- pomyślałem i przyśpieszyłem kroku. Obejrzałem się …
 Jeff wyciągał rękę w kierunku Klaudii.

- NIEEEEE! – rzuciłem nosze i zacząłem go odrącać.



Jak widzicie trochę zmieniłam formę. Bo skoro to pamiętnik to musi być data...

niedziela, 11 sierpnia 2013

Teraz wszystko może być możliwe

Po wyjściu z domku Klaudia zatrzymała się obok mnie.
- Ale obiecuję ci, Dominik , że jeśli nie dotrzemy na policję uduszę tą sukę własnymi rękami.
- Z miłą chęcią Ci pomogę- odpowiedziałem i ruszyliśmy w kierunku domu Olgi.

~•~
Mimowolnie spałam całymi godzinami lub dniami. Nie miałam pewności, czy nie są to tygodnie a nawet miesiące. Próbowałam sięgać w najciemniejsze zakątki swojej pamięci. Kilka razy napotkałam się na jakiegoś chłopaka. Miałam wrażenie, że gdzieś już go widziałam jednak nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Cały czas miałam przed oczami jakąś dziewczynę , która obrzucała mnie obelgami. Chowałam się wtedy w rogu korytarza, wkładałam do uszu słuchawki i zanurzałam się w nutach piosenek Bring Me the Horizon.

Nie wiedziałam co się ze mną dzieje i kiedy będę mogła otworzyć powieki. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek je otworzę.

Kilka dni później czułam jak jestem przenoszona na jakieś miękkie płótno . Nie mogłam jednak poruszyć chociażby najmniejszym palcem.

~•~
Nieśliśmy Olgę ciemnymi korytarzami. Malwina pokornie podążała za nami skuta w żelazne kajdanki , które przygotowała Klaudia. Doszliśmy do prawdopodobnie końca korytarza i ułożyliśmy nosze z Olgą na podłodze . Znajdowała się tam ściana na której po chwili zauważyłem panel z liczbami.
- Jesteśmy w czarnej … - zaczęła Klaudia, jednak nie dałem jej dokończyć.
- Daj mi te liczby, który wymawiała Olga.
-Po co Ci one w tym momencie? Zastanawiaj się jak stąd wyjść.
-Daj mi kod to cię wyprowadzę – unosząc głos powiedziałem w kierunku panelu. Klaudia posłusznie wyjęła dziennik i otworzyła do na stronie z numerem.

Delikatnie naciskając każdą po kolei cyfrę dobrnąłem do końca. Odsunąłem się o krok do tyłu i z wyczekiwaniem myślałem nad tym co może się stać. Kilkanaście sekund po wybraniu numeru nic się nie działo. Już miałem wbijać go jeszcze raz, gdy kawałek ściany powolnie drgnął wpuszczając do korytarza smugę światła. Odruchowo wszyscy osłoniliśmy dłońmi oczy z wyjątkiem Malwiny.
Przed nami widniała trawa, drzewa i słońce.


Byliśmy na powierzchni.