sobota, 12 października 2013

Nadzieja chowa się i powraca z każdą chwilą

28 września, deszcz
Siedzę właśnie w szpitalu trzymając za rękę Olgę. Do tej pory się nie obudziła. Lekarze twierdzą, że jest to spowodowane urazem mózgu… Szepczę jej do ucha co chwilę z głupią nadzieją, że może jednak mnie usłyszy i się obudzi. A co jeśli w ogóle się nie obudzi?

Nigdy?

Nie darowałbym sobie tego. Przecież to wszystko stało się przeze mnie. Pomysł na domek.. Byłem pewien, że to w pełni bezpieczne miejsce. Byłem pewien. Nie wybaczyłbym sobie , gdyby się nie obudziła.
Matka odwiedziła nas w szpitalu kilka razy . Obwiniała o wszystko Olgę ,czego mogłem się spodziewać… „Bo przecież ta dziewczyna cię zdemoralizowała! ” . Jak ja mogę lubić jej teksty? Wczoraj tak mnie zdenerwowała, że w efekcie powiedziałem parę słów od serca i pokazałem jej tunele. Otworzyła tylko szerzej buzię i wyszła bez słowa. Dziś się nie pojawiła. Przynajmniej o tyle lepiej, bo nie muszę się z nią kłócić… Z mamą Olgi nie mam kontaktu. Może to i lepiej, bo nie będzie się o nią zamartwiała.. Z drugiej strony nie ma zielonego pojęcia co się teraz dzieje z Olgą.

OLGA UCHYLIŁA POWIEKĘ!

Kilka godzin później
Olga się obudziła…
Gdy mnie zobaczyła jak oparzona podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła gorączkowo pytać kim jestem i gdzie ona teraz jest. Złapałem ją za ramiona i zacząłem tłumaczyć, że to ja, Dominik. Nie chciała mnie słuchać… Machała rękoma i krzyczała, że nie zna i nie znała żadnego Dominika. Wtedy wpadli lekarze i kazali mi wyjść… Przed chwilą jeden z nich poinformował mnie, że prawdopodobnie ma amnezję wsteczną. Nie mogłem wymówić ani jednego słowa przez dobre kilka minut. Amnezja?
Co teraz z nami będzie? Jeśli ona sobie mnie nie przypomni? Jeśli nie przypomni sobie niczego?

Tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi.

 Pytałem lekarzy czy da się to jakoś wyleczyć. Powiedzieli, że pokazywanie jej znaczących dla niej dużo w przeszłości przedmiotów może pomóc jej odzyskać pamięć. Na początku nie miałem pojęcia co takiego może jej pomóc, ale zdałem sobie sprawę , że ten właśnie pamiętnik jej pomoże. Musi…
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału powiedziała, że coś jej świta. Tak cholernie bardzo się cieszyłem.. Jak małe dziecko po dostaniu wymarzonej zabawki. „I miałam rękę położoną na sofie. No i.. Nagle przebiegł mnie taki cieplutki, przemiły dreszcz gdy poczułam, że on dotyka mojej ręki… Jeszcze nigdy nikt.. No i oczywiście – kto to wszystko popsuł? Moja kochana siostrzyczka !” Po tym cytacie wzdrygnęła się i popatrzyła mi głęboko w oczy:

- Ja mam siostrę? – uśmiechnęła się.
- Tak, Zuzę – popatrzyłem za okno – pamiętasz ten moment?
- Przepraszam, Dominik, ale nie mogę sobie niczego przypomnieć. Choć tak niewyobrażalnie bardzo chcę i się staram…
-Rozumiem, będzie jeszcze dobrze – znów spojrzałem na nią. Wypowiedziała moje imię po raz pierwszy od pobytu w tym szpitalu. Wtem do sali wpadła Klaudia. Przytuliła mnie i spojrzała na Olgę.
- O matko Boska, ty mnie widzisz?! – krzyknęła śmiejąc się dziko.
- Eeee, tak – odpowiedziała zmieszana Olga, bo najwyraźniej nawet nie wiedziała kim jest Klaudia.
- Ma amnezję – wytłumaczyłem. Klaudia wypuściła z rąk kwiaty i reklamówki z owocami i rozdziawiła buzię.
-Amnezję? – opadła na stołek stojący przy oknie z widokiem na park za szpitalem.  Spojrzała bezradnie na swoją towarzyszkę ciężkiej podróży i spuściła wzrok na podłogę.
- Przepraszam, ale nie bardzo wiem kim jesteś – powiedziała Olga nerwowo poruszając ręką.
- Naprawdę nie wiesz? To ja, Klaudia! Klaudia Stemp! Nie pamiętasz mnie? – z nadzieją doskonale wyczuwalną w jej głosie pytała Klaudia.
-Niestety… - z bezradnością odpowiedziała Olga.  Wtedy wytłumaczyłem Klaudii, że musi dać jej trochę czasu, bo amnezja wsteczna go potrzebuje. Zanim sobie wszystko przypomni itd.. Dałem Oldze pamiętnik , żeby przeczytała kolejne rozdziały. Co chwilę unosiła się uśmiechnięta i garbiła ze złością i rozczarowaniem. Gdy doszła do rozdziału o Jeffie Mavericku wykrzyknęła z entuzjazmem:
- Ja to pamiętam! Naprawdę to pamiętam!

Nadzieja powróciła.




wtorek, 20 sierpnia 2013

Teraz może być tylko lepiej

27 września, słońce bez zachmurzeń
Ciąg dalszy
Odtrącałem Jeffa oglądając się, czy Malwina jest w pobliżu. Nie widziałem jej ani żadnej innej postaci.
Spoglądałem również co chwilę na zakręt, zza którego prawdopodobnie lada chwila miała przyjechać karetka.

Po chwili poczułem jak wstępuje we mnie siła i jednym ruchem ręki położyłem za ziemię Mavericka twarzą do piachu. Śmiał się jednak cały czas wciągając w nozdrza ziarnka drobnego piasku. Przycisnąłem jego głowę swoim czarnym Martensem.

-Zamknij się! – wrzasnąłem, bo nie miałem już cierpliwości na wysłuchiwanie jego szyderczego śmiechu . Takiego samego jaki słyszałem , gdy porywał Olgę. Klaudia zacisnęła w żelaznym uścisku jego nogi a ja pozwoliłem sobie na popatrzenie w kierunku Olgi.  Zobaczyłem Malwinę czającą się w kierunku noszy na palcach. Oderwałem glana z głowy Jeffa i pobiegłem w jej kierunku. Myślałem, że powalą ją na ziemię za pierwszym razem, jednak była o wiele silniejsza od Jeffa. Wykręciła mi rękę i trzymała moją twarz przed moją dziewczyną tak blisko, że dotykaliśmy się nosami.
- Widzisz ją ostatni raz – szarpnęła mną za włosy i pociągnęła w kierunku lasu.
Wtem zza zakrętu wyłonił się radiowóz . Jechał naprawdę bardzo szybko . Podejrzewam, że było to 140 km/h = na naszej dziurawej, gruntowej ścieżce było prędkością światła. Zacząłem się  szarpać i kopać nerwowo . Nagle z samochodu wytoczył się policjant z pistoletem w ręku i zaczął strzelać na oślep. Niektóre kule uderzały w drzewa , a inne wzburzały kłęby pyłu ocierając się o grunt.

-DEBILU, JESZCZE KOGOŚ NIEWINNEGO POSTRZELISZ! – usłyszałem głos Klaudii czerwonej ze złości jak burak.

Wpadłem w histeryczny śmiech.

Poczułem na sobie lodowate spojrzenie Klaudii i się uspokoiłem.
-Co ty odwalasz ? –skarciłem się pod nosem i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Klaudia już nie ma na twarzy uśmiechu a Jeff rozgląda się zezłoszczony nerwowo – mamy was w garści myszki.
Tuż za samochodem osobowym policji pojawił się bus z którego w ekspresowym tempie wyskoczyli snajperzy. Ustawili się w różnych miejscach celując czerwonymi punkcikami w głowy i i części ciał naszych największych wrogów.

W pewnym momencie Malwina puściła mnie ze swojego uścisku i uciekła do lasu. Ci genialni snajperzy jej nie zabili, więc chciałem już za nią biec , ale Klaudia zaczęła mnie błagać o pomoc z Jeffem. Podbiegli do nas policjanci i skłuli w kajdanki tego psychopatę.
Złapaliśmy z Klaudią nosze i podbiegliśmy do karetki, która stała na samym zakręcie. Wnieśliśmy ją do środka i oddaliśmy pod opiekę lekarzy.

Dopiero teraz zauważyłem nosy sąsiadów poprzyklejane do szyb. No tak, u nas to normalka. Uśmiechnąłem się i przytuliłem Klaudię.

- Teraz może być tylko lepiej – szepnęła.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Tylko nie to

27 września, słońce bez zachmurzeń
Byliśmy na powierzchni.
Pobiegliśmy na polanę kierując się ku ścieżce na główną drogę. Potknąłem się o jakiś mały obiekt w trawie . Klaudia idąca z tyłu nie wiedziała, że chcę się zatrzymać  i popchnęła mnie rozpędzona tak mocno, że upadłem na ziemię. Zachichotała cicho  patrząc jak się podnoszę.
-To nie jest wcale śmieszne! – marszcząc brwi schyliłem się po obiekt . Okazało się, że był to mój iPhone!
-Skąd on tu się wziął?! Miałem go cały czas ze sobą! – zacząłem „macać” się po kieszeniach, jednak niczego oprócz kapsla po Tymbarku z napisem „Kocham cię!” tam nie znalazłem. Zauważyłem uśmiech na twarzy Malwiny, jednak go zignorowałem. Spróbowałem go uruchomić. Na ekranie pojawiło się nadgryzione jabłko .
- Działa? – zapytała Klaudia próbując dojrzeć ekran zza mojego ramienia.
- Działa, a teraz cicho – powiedziałem unosząc dłoń do góry.
Wybrałem numer alarmowy i nacisnąłem zieloną słuchawkę . Wstrzymując oddech czekałem na pierwszy sygnał.
Piiip
Wypuściłem powietrze z ust i po chwili odezwała się jakaś kobieta.
112, numer alarmowy ,słucham?
- Halo? Szybko przyjedźcie na ulicę -------  ! Mamy ranną dziewczynę, pośpieszcie się! – wydyszałem do słuchawki.
Kto mówi? Poproszę o twoje imię i nazwisko!
-Dominik Siemal, nie ma czasu! SZYBKO!
Już wysyłamy karetkę, czekajcie spokojnie a jeżeli z dziewczyną będzie gorzej zacznijcie reanimację.
Nagle Klaudia złapała za nosze omal nie zrzucając z nich Olgi i zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
- UCIEKAJ STĄD , SZYBKO! ZOSTAW TEN TELEFON I UCIEKAJ STĄD, DEBILU ! S Z Y B K O! – Klaudia w niebogłosy krzyczała próbując przenieść nosze. Obróciłem się w jej stronę i zobaczyłem śmiejącą się Malwinę biegnącą w kierunku Jeffa Mavericka.
Upuściłem telefon a moja szczęka mimowolnie opadła w dół.
- BIEGNIJ GŁUPKU! – usłyszałem Klaudię, jednak nie docierało do mnie to, co w tym momencie się działo.
Złapałem za nosze i zacząłem pędzić przed siebie potykając się o wszystkie nawet najmniejsze rzeczy leżące w gęstej , jednak wyschniętej trawie.  Obracałem się co chwilę, żeby określić odległość nas od Jeffa i Malwiny, jednak mi to nie wychodziło. Gdy wybiegliśmy na gruntową ścieżkę , którą znałem doskonale przed oczami ukazały mi się obrazy mnie i Olgi idących środkiem , śmiejących się i nie zważających na nic. Nie zwolniłem jednak tempa i biegłem przebijając się przez ciała widm.
Po chwili usłyszałem syreny karetki i policji.
-Dzięki Bogu- pomyślałem i przyśpieszyłem kroku. Obejrzałem się …
 Jeff wyciągał rękę w kierunku Klaudii.

- NIEEEEE! – rzuciłem nosze i zacząłem go odrącać.



Jak widzicie trochę zmieniłam formę. Bo skoro to pamiętnik to musi być data...

niedziela, 11 sierpnia 2013

Teraz wszystko może być możliwe

Po wyjściu z domku Klaudia zatrzymała się obok mnie.
- Ale obiecuję ci, Dominik , że jeśli nie dotrzemy na policję uduszę tą sukę własnymi rękami.
- Z miłą chęcią Ci pomogę- odpowiedziałem i ruszyliśmy w kierunku domu Olgi.

~•~
Mimowolnie spałam całymi godzinami lub dniami. Nie miałam pewności, czy nie są to tygodnie a nawet miesiące. Próbowałam sięgać w najciemniejsze zakątki swojej pamięci. Kilka razy napotkałam się na jakiegoś chłopaka. Miałam wrażenie, że gdzieś już go widziałam jednak nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Cały czas miałam przed oczami jakąś dziewczynę , która obrzucała mnie obelgami. Chowałam się wtedy w rogu korytarza, wkładałam do uszu słuchawki i zanurzałam się w nutach piosenek Bring Me the Horizon.

Nie wiedziałam co się ze mną dzieje i kiedy będę mogła otworzyć powieki. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek je otworzę.

Kilka dni później czułam jak jestem przenoszona na jakieś miękkie płótno . Nie mogłam jednak poruszyć chociażby najmniejszym palcem.

~•~
Nieśliśmy Olgę ciemnymi korytarzami. Malwina pokornie podążała za nami skuta w żelazne kajdanki , które przygotowała Klaudia. Doszliśmy do prawdopodobnie końca korytarza i ułożyliśmy nosze z Olgą na podłodze . Znajdowała się tam ściana na której po chwili zauważyłem panel z liczbami.
- Jesteśmy w czarnej … - zaczęła Klaudia, jednak nie dałem jej dokończyć.
- Daj mi te liczby, który wymawiała Olga.
-Po co Ci one w tym momencie? Zastanawiaj się jak stąd wyjść.
-Daj mi kod to cię wyprowadzę – unosząc głos powiedziałem w kierunku panelu. Klaudia posłusznie wyjęła dziennik i otworzyła do na stronie z numerem.

Delikatnie naciskając każdą po kolei cyfrę dobrnąłem do końca. Odsunąłem się o krok do tyłu i z wyczekiwaniem myślałem nad tym co może się stać. Kilkanaście sekund po wybraniu numeru nic się nie działo. Już miałem wbijać go jeszcze raz, gdy kawałek ściany powolnie drgnął wpuszczając do korytarza smugę światła. Odruchowo wszyscy osłoniliśmy dłońmi oczy z wyjątkiem Malwiny.
Przed nami widniała trawa, drzewa i słońce.


Byliśmy na powierzchni. 


wtorek, 23 lipca 2013

ONA?!


Perspektywa Dominika
C.D
-Nie, nie! – krzyknąłem trzymając się za głowę- to jakiś cholerny sen!
Poszedłem do domu Klaudii i zacząłem ją szarpać za ramiona.
- Wstawaj! Koniec tego! Wynosimy się stąd ! – wrzeszczałem nad jej uchem coraz to gwałtowniej pociągając za jej ubranie.
- Co jest? – usłyszałem zaspany głos Klaudii .
- Zabieramy się z tego przeklętego miejsca – zbierając jej rzeczy do plecaka mówiłem roztrzęsiony.
- Widzę, że już chodzisz!
- WYNOSIMY SIĘ STĄD, NIE SŁYSZAŁAŚ?!
- Spokojnie, to trochę zajmie. Gdzie jest Olga?
- Olga? Olga?! Olga leży na łóżku z rozwaloną głową a ty tu sobie pogawędki urządzasz!
- Ej, ej Dominik! Spokojnie .

Ku mojemu zdziwieniu Klaudia podniosła się z łóżka i ustała na nogach o własnych siłach. Weszła do domku w którym znajdowała się Olga i zaczęła robić jej okłady. Wyjęła też kartkę i zaczęła na niej coś bazgrolić.

- Co robisz? – zapytałem, gdy już się uspokoiłem.
- Time for adventure [1]– powiedziała i uśmiechnęła się .
- O nie! Przygód to ja mam po dziurki w nosie i jeszcze wyżej! – uniosłem drzwi i spojrzałem na Klaudię.
Wtedy Olga zaczęła coś mamrotać pod nosem.
- To znowu jakieś liczby… - powiedziałem przysuwając ucho bliżej jej ust.

Klaudia zmieniła jej okład i zaczęła zapisywać .

- Wydaje mi się, że to może być jakiś kod…
- Ty też coś mamrotałaś pod nosem.
- Ty durniu, czemu tego nie zapisałeś?! To mogło być coś ważnego!
- Skąd mogłem to wiedzieć?
- Klaudia, uspokój się – Klaudia wykonując jakieś dziwne ruchy rękami powtarzała sekwencję liczb – za 2 dni wyruszamy. Trzeba zrobić nosze i przygotować zapasy. Słyszałeś, Dominik?
- Tak, tak – uśmiechnąłem się i ruszyłem kierunku drzwi – a co z Malwiną?
- Chodź, odwiedzimy ją.

Klaudia weszła do domku Malwiny nawet nie pukając. Usiadła na krześle i patrzyła jej w oczy.
- Zastanawiam się, czy cię tu nie zostawić – patrzyłem to na Klaudie to na Malwinę .
Wtem obróciła się gwałtownie w kierunku biurka i zaczęła otwierać szafki . Z jednej z nich wyjęła powoli kamień cały w jeszcze świeżej krwi . Malwina rzuciła się w jej kierunku .
- TY KŁAMLIWA POCZWARO! – zaczęła krzyczeć okładając pięściami Malwinę. Postanowiłem je rozdzielić. Odsunąłem Klaudię od Malwiny i kazałem się uspokoić.
- TY… TY… - zacząłem syczeć przez zęby w kierunku Malwiny.
Klaudia złapała mnie za ramiona.
- Spokojnie, Dominik – ustała obok mnie patrząc prosto w zakłamane oczy Malwiny – pojutrze wyruszamy i jak uda nam się stąd wyjść to zaprowadzimy ją na policję.  



[1] Time for adventure (ang.) – czas na przygodę

poniedziałek, 22 lipca 2013

Krwawy rozwalacz głów atakuje

Perspektywa Dominika
Siedziałem przy Klaudii. Nerwowo rzucała się po łóżku mamrocząc coś pod nosem. Wydawało mi się, że jest to jakaś sekwencja liczb, jednak większość słów, które wypływały z jej ust nie były do zrozumienia . Po chwili się wyprostowałem . Po mojej głowie chodziła jedna myśl.

Gdzie jest Olga?!

Wyszedłem z domku i popatrzyłem na masywne drzwi prowadzące do przedsionka.
- Jeszcze tylko brakuje, żebym znalazł ją z rozwaloną głową- powiedziałem do siebie i ruszyłem w ich kierunku.

Gdy szedłem już ciemnym korytarzem czułem jak moje nogi się rozpływają. Nie mogłem postawić kolejnego kroku z obawy, że potknę się o jej ciało lub ujrzę ją leżącą na podłodze. Ostrożnie stawiałem kolejne kroki modląc się o happy end.

Zobaczyłem kogoś leżącego na ziemi.
Mimowolnie opadłem na podłogę korytarza. Czułem, że moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Wiedziałem już, że ową postacią jest Olga. Sprawdziłem jej puls i odgarnąłem włosy z twarzy. Zobaczyłem, że jest cała we krwi.

Żyje

Złapałem ją pod ręce i zacząłem ciągnąć w kierunku wejścia do wioski. Cała moja twarz była oblana potem. Każdy oddech był płytki i nieregularny . Myślałem, że umrę właśnie w tym miejscu .

Dotarłem jednak do drzwi i zobaczyłem, że są niedomknięte . Otworzyłem je szerzej i wciągnąłem Olgę do środka.  Położyłem na swoim łóżku i w tedy zobaczyłem wściekłą Malwinę wyglądającą przez okno. Gdy nasze spojrzenia się spotkały szybko się schowała i zasunęła firany. Wzbudziło to moje podejrzenia , jednak w tym momencie liczyło się tylko to, żeby uratować Olgę.

czwartek, 11 lipca 2013

GIŃ

Po kilku dniach Dominik się ocknął . Już po kilku godzinach ustał z moją pomocą na nogach.

- Co z Malwiną? – szepnęłam pod nosem i udałam się w kierunku jej domku. Bez pukania otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że Malwina szybko ukryła coś za plecami. Uniosłam brwi i popatrzyłam jej w oczy.

- No co się tak gapisz? – bezczelnie parsknęła i odwróciła wzrok .

- Hmm, podskakujesz maleńka? – uśmiechnęłam się sarkastycznie – może pomożesz mi z łaski swojej z Klaudią?

- Nie obchodzi mnie to co się z nią stanie. A swoją drogą mogłabyś iść na obchód, O l g o.

- Skoro nie obchodzi cię to, co dzieje się z Klaudią nie powinno obchodzić cię to co robię.
Wyszłam a po drodze natknęłam się na Dominika.

- Już mogę chodzić – Dominik się  uśmiechnął – pójdę do Klaudii a ty zajmij się sobą.
Postanowiłam pójść na ten nieszczęsny obchód. Miałam nadzieję, że tym razem nikogo nie znajdę leżącego na korytarzu . Chwyciłam nóż i wyszłam do „przedsionka”.
Popatrzyłam na drzwi główne i jeszcze raz spojrzałam na wioskę . Wyszłam na ciemny korytarz. Wydawał się tak przytłaczający , że ledwie co stawiałam kolejne kroki. Nagle usłyszałam za mną jakieś kroki.
Zatrzymałam się gwałtownie i obróciłam .Nikogo za mną nie było. Zaczęłam podążać dalej ożywionym krokiem.

Nagle poczułam czyjąś rękę na swoich ustach . Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć. Odwróciłam głowę i zobaczyłam twarz Malwiny.

- GIŃ, GNIDO! – wrzasnęła i uderzyła mnie kamieniem w głowę.

Upadłam na podłogę.



Wybaczcie mi tą przerwę w pisaniu.