sobota, 12 października 2013

Nadzieja chowa się i powraca z każdą chwilą

28 września, deszcz
Siedzę właśnie w szpitalu trzymając za rękę Olgę. Do tej pory się nie obudziła. Lekarze twierdzą, że jest to spowodowane urazem mózgu… Szepczę jej do ucha co chwilę z głupią nadzieją, że może jednak mnie usłyszy i się obudzi. A co jeśli w ogóle się nie obudzi?

Nigdy?

Nie darowałbym sobie tego. Przecież to wszystko stało się przeze mnie. Pomysł na domek.. Byłem pewien, że to w pełni bezpieczne miejsce. Byłem pewien. Nie wybaczyłbym sobie , gdyby się nie obudziła.
Matka odwiedziła nas w szpitalu kilka razy . Obwiniała o wszystko Olgę ,czego mogłem się spodziewać… „Bo przecież ta dziewczyna cię zdemoralizowała! ” . Jak ja mogę lubić jej teksty? Wczoraj tak mnie zdenerwowała, że w efekcie powiedziałem parę słów od serca i pokazałem jej tunele. Otworzyła tylko szerzej buzię i wyszła bez słowa. Dziś się nie pojawiła. Przynajmniej o tyle lepiej, bo nie muszę się z nią kłócić… Z mamą Olgi nie mam kontaktu. Może to i lepiej, bo nie będzie się o nią zamartwiała.. Z drugiej strony nie ma zielonego pojęcia co się teraz dzieje z Olgą.

OLGA UCHYLIŁA POWIEKĘ!

Kilka godzin później
Olga się obudziła…
Gdy mnie zobaczyła jak oparzona podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła gorączkowo pytać kim jestem i gdzie ona teraz jest. Złapałem ją za ramiona i zacząłem tłumaczyć, że to ja, Dominik. Nie chciała mnie słuchać… Machała rękoma i krzyczała, że nie zna i nie znała żadnego Dominika. Wtedy wpadli lekarze i kazali mi wyjść… Przed chwilą jeden z nich poinformował mnie, że prawdopodobnie ma amnezję wsteczną. Nie mogłem wymówić ani jednego słowa przez dobre kilka minut. Amnezja?
Co teraz z nami będzie? Jeśli ona sobie mnie nie przypomni? Jeśli nie przypomni sobie niczego?

Tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi.

 Pytałem lekarzy czy da się to jakoś wyleczyć. Powiedzieli, że pokazywanie jej znaczących dla niej dużo w przeszłości przedmiotów może pomóc jej odzyskać pamięć. Na początku nie miałem pojęcia co takiego może jej pomóc, ale zdałem sobie sprawę , że ten właśnie pamiętnik jej pomoże. Musi…
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału powiedziała, że coś jej świta. Tak cholernie bardzo się cieszyłem.. Jak małe dziecko po dostaniu wymarzonej zabawki. „I miałam rękę położoną na sofie. No i.. Nagle przebiegł mnie taki cieplutki, przemiły dreszcz gdy poczułam, że on dotyka mojej ręki… Jeszcze nigdy nikt.. No i oczywiście – kto to wszystko popsuł? Moja kochana siostrzyczka !” Po tym cytacie wzdrygnęła się i popatrzyła mi głęboko w oczy:

- Ja mam siostrę? – uśmiechnęła się.
- Tak, Zuzę – popatrzyłem za okno – pamiętasz ten moment?
- Przepraszam, Dominik, ale nie mogę sobie niczego przypomnieć. Choć tak niewyobrażalnie bardzo chcę i się staram…
-Rozumiem, będzie jeszcze dobrze – znów spojrzałem na nią. Wypowiedziała moje imię po raz pierwszy od pobytu w tym szpitalu. Wtem do sali wpadła Klaudia. Przytuliła mnie i spojrzała na Olgę.
- O matko Boska, ty mnie widzisz?! – krzyknęła śmiejąc się dziko.
- Eeee, tak – odpowiedziała zmieszana Olga, bo najwyraźniej nawet nie wiedziała kim jest Klaudia.
- Ma amnezję – wytłumaczyłem. Klaudia wypuściła z rąk kwiaty i reklamówki z owocami i rozdziawiła buzię.
-Amnezję? – opadła na stołek stojący przy oknie z widokiem na park za szpitalem.  Spojrzała bezradnie na swoją towarzyszkę ciężkiej podróży i spuściła wzrok na podłogę.
- Przepraszam, ale nie bardzo wiem kim jesteś – powiedziała Olga nerwowo poruszając ręką.
- Naprawdę nie wiesz? To ja, Klaudia! Klaudia Stemp! Nie pamiętasz mnie? – z nadzieją doskonale wyczuwalną w jej głosie pytała Klaudia.
-Niestety… - z bezradnością odpowiedziała Olga.  Wtedy wytłumaczyłem Klaudii, że musi dać jej trochę czasu, bo amnezja wsteczna go potrzebuje. Zanim sobie wszystko przypomni itd.. Dałem Oldze pamiętnik , żeby przeczytała kolejne rozdziały. Co chwilę unosiła się uśmiechnięta i garbiła ze złością i rozczarowaniem. Gdy doszła do rozdziału o Jeffie Mavericku wykrzyknęła z entuzjazmem:
- Ja to pamiętam! Naprawdę to pamiętam!

Nadzieja powróciła.




wtorek, 20 sierpnia 2013

Teraz może być tylko lepiej

27 września, słońce bez zachmurzeń
Ciąg dalszy
Odtrącałem Jeffa oglądając się, czy Malwina jest w pobliżu. Nie widziałem jej ani żadnej innej postaci.
Spoglądałem również co chwilę na zakręt, zza którego prawdopodobnie lada chwila miała przyjechać karetka.

Po chwili poczułem jak wstępuje we mnie siła i jednym ruchem ręki położyłem za ziemię Mavericka twarzą do piachu. Śmiał się jednak cały czas wciągając w nozdrza ziarnka drobnego piasku. Przycisnąłem jego głowę swoim czarnym Martensem.

-Zamknij się! – wrzasnąłem, bo nie miałem już cierpliwości na wysłuchiwanie jego szyderczego śmiechu . Takiego samego jaki słyszałem , gdy porywał Olgę. Klaudia zacisnęła w żelaznym uścisku jego nogi a ja pozwoliłem sobie na popatrzenie w kierunku Olgi.  Zobaczyłem Malwinę czającą się w kierunku noszy na palcach. Oderwałem glana z głowy Jeffa i pobiegłem w jej kierunku. Myślałem, że powalą ją na ziemię za pierwszym razem, jednak była o wiele silniejsza od Jeffa. Wykręciła mi rękę i trzymała moją twarz przed moją dziewczyną tak blisko, że dotykaliśmy się nosami.
- Widzisz ją ostatni raz – szarpnęła mną za włosy i pociągnęła w kierunku lasu.
Wtem zza zakrętu wyłonił się radiowóz . Jechał naprawdę bardzo szybko . Podejrzewam, że było to 140 km/h = na naszej dziurawej, gruntowej ścieżce było prędkością światła. Zacząłem się  szarpać i kopać nerwowo . Nagle z samochodu wytoczył się policjant z pistoletem w ręku i zaczął strzelać na oślep. Niektóre kule uderzały w drzewa , a inne wzburzały kłęby pyłu ocierając się o grunt.

-DEBILU, JESZCZE KOGOŚ NIEWINNEGO POSTRZELISZ! – usłyszałem głos Klaudii czerwonej ze złości jak burak.

Wpadłem w histeryczny śmiech.

Poczułem na sobie lodowate spojrzenie Klaudii i się uspokoiłem.
-Co ty odwalasz ? –skarciłem się pod nosem i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Klaudia już nie ma na twarzy uśmiechu a Jeff rozgląda się zezłoszczony nerwowo – mamy was w garści myszki.
Tuż za samochodem osobowym policji pojawił się bus z którego w ekspresowym tempie wyskoczyli snajperzy. Ustawili się w różnych miejscach celując czerwonymi punkcikami w głowy i i części ciał naszych największych wrogów.

W pewnym momencie Malwina puściła mnie ze swojego uścisku i uciekła do lasu. Ci genialni snajperzy jej nie zabili, więc chciałem już za nią biec , ale Klaudia zaczęła mnie błagać o pomoc z Jeffem. Podbiegli do nas policjanci i skłuli w kajdanki tego psychopatę.
Złapaliśmy z Klaudią nosze i podbiegliśmy do karetki, która stała na samym zakręcie. Wnieśliśmy ją do środka i oddaliśmy pod opiekę lekarzy.

Dopiero teraz zauważyłem nosy sąsiadów poprzyklejane do szyb. No tak, u nas to normalka. Uśmiechnąłem się i przytuliłem Klaudię.

- Teraz może być tylko lepiej – szepnęła.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Tylko nie to

27 września, słońce bez zachmurzeń
Byliśmy na powierzchni.
Pobiegliśmy na polanę kierując się ku ścieżce na główną drogę. Potknąłem się o jakiś mały obiekt w trawie . Klaudia idąca z tyłu nie wiedziała, że chcę się zatrzymać  i popchnęła mnie rozpędzona tak mocno, że upadłem na ziemię. Zachichotała cicho  patrząc jak się podnoszę.
-To nie jest wcale śmieszne! – marszcząc brwi schyliłem się po obiekt . Okazało się, że był to mój iPhone!
-Skąd on tu się wziął?! Miałem go cały czas ze sobą! – zacząłem „macać” się po kieszeniach, jednak niczego oprócz kapsla po Tymbarku z napisem „Kocham cię!” tam nie znalazłem. Zauważyłem uśmiech na twarzy Malwiny, jednak go zignorowałem. Spróbowałem go uruchomić. Na ekranie pojawiło się nadgryzione jabłko .
- Działa? – zapytała Klaudia próbując dojrzeć ekran zza mojego ramienia.
- Działa, a teraz cicho – powiedziałem unosząc dłoń do góry.
Wybrałem numer alarmowy i nacisnąłem zieloną słuchawkę . Wstrzymując oddech czekałem na pierwszy sygnał.
Piiip
Wypuściłem powietrze z ust i po chwili odezwała się jakaś kobieta.
112, numer alarmowy ,słucham?
- Halo? Szybko przyjedźcie na ulicę -------  ! Mamy ranną dziewczynę, pośpieszcie się! – wydyszałem do słuchawki.
Kto mówi? Poproszę o twoje imię i nazwisko!
-Dominik Siemal, nie ma czasu! SZYBKO!
Już wysyłamy karetkę, czekajcie spokojnie a jeżeli z dziewczyną będzie gorzej zacznijcie reanimację.
Nagle Klaudia złapała za nosze omal nie zrzucając z nich Olgi i zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
- UCIEKAJ STĄD , SZYBKO! ZOSTAW TEN TELEFON I UCIEKAJ STĄD, DEBILU ! S Z Y B K O! – Klaudia w niebogłosy krzyczała próbując przenieść nosze. Obróciłem się w jej stronę i zobaczyłem śmiejącą się Malwinę biegnącą w kierunku Jeffa Mavericka.
Upuściłem telefon a moja szczęka mimowolnie opadła w dół.
- BIEGNIJ GŁUPKU! – usłyszałem Klaudię, jednak nie docierało do mnie to, co w tym momencie się działo.
Złapałem za nosze i zacząłem pędzić przed siebie potykając się o wszystkie nawet najmniejsze rzeczy leżące w gęstej , jednak wyschniętej trawie.  Obracałem się co chwilę, żeby określić odległość nas od Jeffa i Malwiny, jednak mi to nie wychodziło. Gdy wybiegliśmy na gruntową ścieżkę , którą znałem doskonale przed oczami ukazały mi się obrazy mnie i Olgi idących środkiem , śmiejących się i nie zważających na nic. Nie zwolniłem jednak tempa i biegłem przebijając się przez ciała widm.
Po chwili usłyszałem syreny karetki i policji.
-Dzięki Bogu- pomyślałem i przyśpieszyłem kroku. Obejrzałem się …
 Jeff wyciągał rękę w kierunku Klaudii.

- NIEEEEE! – rzuciłem nosze i zacząłem go odrącać.



Jak widzicie trochę zmieniłam formę. Bo skoro to pamiętnik to musi być data...

niedziela, 11 sierpnia 2013

Teraz wszystko może być możliwe

Po wyjściu z domku Klaudia zatrzymała się obok mnie.
- Ale obiecuję ci, Dominik , że jeśli nie dotrzemy na policję uduszę tą sukę własnymi rękami.
- Z miłą chęcią Ci pomogę- odpowiedziałem i ruszyliśmy w kierunku domu Olgi.

~•~
Mimowolnie spałam całymi godzinami lub dniami. Nie miałam pewności, czy nie są to tygodnie a nawet miesiące. Próbowałam sięgać w najciemniejsze zakątki swojej pamięci. Kilka razy napotkałam się na jakiegoś chłopaka. Miałam wrażenie, że gdzieś już go widziałam jednak nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. Cały czas miałam przed oczami jakąś dziewczynę , która obrzucała mnie obelgami. Chowałam się wtedy w rogu korytarza, wkładałam do uszu słuchawki i zanurzałam się w nutach piosenek Bring Me the Horizon.

Nie wiedziałam co się ze mną dzieje i kiedy będę mogła otworzyć powieki. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek je otworzę.

Kilka dni później czułam jak jestem przenoszona na jakieś miękkie płótno . Nie mogłam jednak poruszyć chociażby najmniejszym palcem.

~•~
Nieśliśmy Olgę ciemnymi korytarzami. Malwina pokornie podążała za nami skuta w żelazne kajdanki , które przygotowała Klaudia. Doszliśmy do prawdopodobnie końca korytarza i ułożyliśmy nosze z Olgą na podłodze . Znajdowała się tam ściana na której po chwili zauważyłem panel z liczbami.
- Jesteśmy w czarnej … - zaczęła Klaudia, jednak nie dałem jej dokończyć.
- Daj mi te liczby, który wymawiała Olga.
-Po co Ci one w tym momencie? Zastanawiaj się jak stąd wyjść.
-Daj mi kod to cię wyprowadzę – unosząc głos powiedziałem w kierunku panelu. Klaudia posłusznie wyjęła dziennik i otworzyła do na stronie z numerem.

Delikatnie naciskając każdą po kolei cyfrę dobrnąłem do końca. Odsunąłem się o krok do tyłu i z wyczekiwaniem myślałem nad tym co może się stać. Kilkanaście sekund po wybraniu numeru nic się nie działo. Już miałem wbijać go jeszcze raz, gdy kawałek ściany powolnie drgnął wpuszczając do korytarza smugę światła. Odruchowo wszyscy osłoniliśmy dłońmi oczy z wyjątkiem Malwiny.
Przed nami widniała trawa, drzewa i słońce.


Byliśmy na powierzchni. 


wtorek, 23 lipca 2013

ONA?!


Perspektywa Dominika
C.D
-Nie, nie! – krzyknąłem trzymając się za głowę- to jakiś cholerny sen!
Poszedłem do domu Klaudii i zacząłem ją szarpać za ramiona.
- Wstawaj! Koniec tego! Wynosimy się stąd ! – wrzeszczałem nad jej uchem coraz to gwałtowniej pociągając za jej ubranie.
- Co jest? – usłyszałem zaspany głos Klaudii .
- Zabieramy się z tego przeklętego miejsca – zbierając jej rzeczy do plecaka mówiłem roztrzęsiony.
- Widzę, że już chodzisz!
- WYNOSIMY SIĘ STĄD, NIE SŁYSZAŁAŚ?!
- Spokojnie, to trochę zajmie. Gdzie jest Olga?
- Olga? Olga?! Olga leży na łóżku z rozwaloną głową a ty tu sobie pogawędki urządzasz!
- Ej, ej Dominik! Spokojnie .

Ku mojemu zdziwieniu Klaudia podniosła się z łóżka i ustała na nogach o własnych siłach. Weszła do domku w którym znajdowała się Olga i zaczęła robić jej okłady. Wyjęła też kartkę i zaczęła na niej coś bazgrolić.

- Co robisz? – zapytałem, gdy już się uspokoiłem.
- Time for adventure [1]– powiedziała i uśmiechnęła się .
- O nie! Przygód to ja mam po dziurki w nosie i jeszcze wyżej! – uniosłem drzwi i spojrzałem na Klaudię.
Wtedy Olga zaczęła coś mamrotać pod nosem.
- To znowu jakieś liczby… - powiedziałem przysuwając ucho bliżej jej ust.

Klaudia zmieniła jej okład i zaczęła zapisywać .

- Wydaje mi się, że to może być jakiś kod…
- Ty też coś mamrotałaś pod nosem.
- Ty durniu, czemu tego nie zapisałeś?! To mogło być coś ważnego!
- Skąd mogłem to wiedzieć?
- Klaudia, uspokój się – Klaudia wykonując jakieś dziwne ruchy rękami powtarzała sekwencję liczb – za 2 dni wyruszamy. Trzeba zrobić nosze i przygotować zapasy. Słyszałeś, Dominik?
- Tak, tak – uśmiechnąłem się i ruszyłem kierunku drzwi – a co z Malwiną?
- Chodź, odwiedzimy ją.

Klaudia weszła do domku Malwiny nawet nie pukając. Usiadła na krześle i patrzyła jej w oczy.
- Zastanawiam się, czy cię tu nie zostawić – patrzyłem to na Klaudie to na Malwinę .
Wtem obróciła się gwałtownie w kierunku biurka i zaczęła otwierać szafki . Z jednej z nich wyjęła powoli kamień cały w jeszcze świeżej krwi . Malwina rzuciła się w jej kierunku .
- TY KŁAMLIWA POCZWARO! – zaczęła krzyczeć okładając pięściami Malwinę. Postanowiłem je rozdzielić. Odsunąłem Klaudię od Malwiny i kazałem się uspokoić.
- TY… TY… - zacząłem syczeć przez zęby w kierunku Malwiny.
Klaudia złapała mnie za ramiona.
- Spokojnie, Dominik – ustała obok mnie patrząc prosto w zakłamane oczy Malwiny – pojutrze wyruszamy i jak uda nam się stąd wyjść to zaprowadzimy ją na policję.  



[1] Time for adventure (ang.) – czas na przygodę

poniedziałek, 22 lipca 2013

Krwawy rozwalacz głów atakuje

Perspektywa Dominika
Siedziałem przy Klaudii. Nerwowo rzucała się po łóżku mamrocząc coś pod nosem. Wydawało mi się, że jest to jakaś sekwencja liczb, jednak większość słów, które wypływały z jej ust nie były do zrozumienia . Po chwili się wyprostowałem . Po mojej głowie chodziła jedna myśl.

Gdzie jest Olga?!

Wyszedłem z domku i popatrzyłem na masywne drzwi prowadzące do przedsionka.
- Jeszcze tylko brakuje, żebym znalazł ją z rozwaloną głową- powiedziałem do siebie i ruszyłem w ich kierunku.

Gdy szedłem już ciemnym korytarzem czułem jak moje nogi się rozpływają. Nie mogłem postawić kolejnego kroku z obawy, że potknę się o jej ciało lub ujrzę ją leżącą na podłodze. Ostrożnie stawiałem kolejne kroki modląc się o happy end.

Zobaczyłem kogoś leżącego na ziemi.
Mimowolnie opadłem na podłogę korytarza. Czułem, że moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Wiedziałem już, że ową postacią jest Olga. Sprawdziłem jej puls i odgarnąłem włosy z twarzy. Zobaczyłem, że jest cała we krwi.

Żyje

Złapałem ją pod ręce i zacząłem ciągnąć w kierunku wejścia do wioski. Cała moja twarz była oblana potem. Każdy oddech był płytki i nieregularny . Myślałem, że umrę właśnie w tym miejscu .

Dotarłem jednak do drzwi i zobaczyłem, że są niedomknięte . Otworzyłem je szerzej i wciągnąłem Olgę do środka.  Położyłem na swoim łóżku i w tedy zobaczyłem wściekłą Malwinę wyglądającą przez okno. Gdy nasze spojrzenia się spotkały szybko się schowała i zasunęła firany. Wzbudziło to moje podejrzenia , jednak w tym momencie liczyło się tylko to, żeby uratować Olgę.

czwartek, 11 lipca 2013

GIŃ

Po kilku dniach Dominik się ocknął . Już po kilku godzinach ustał z moją pomocą na nogach.

- Co z Malwiną? – szepnęłam pod nosem i udałam się w kierunku jej domku. Bez pukania otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że Malwina szybko ukryła coś za plecami. Uniosłam brwi i popatrzyłam jej w oczy.

- No co się tak gapisz? – bezczelnie parsknęła i odwróciła wzrok .

- Hmm, podskakujesz maleńka? – uśmiechnęłam się sarkastycznie – może pomożesz mi z łaski swojej z Klaudią?

- Nie obchodzi mnie to co się z nią stanie. A swoją drogą mogłabyś iść na obchód, O l g o.

- Skoro nie obchodzi cię to, co dzieje się z Klaudią nie powinno obchodzić cię to co robię.
Wyszłam a po drodze natknęłam się na Dominika.

- Już mogę chodzić – Dominik się  uśmiechnął – pójdę do Klaudii a ty zajmij się sobą.
Postanowiłam pójść na ten nieszczęsny obchód. Miałam nadzieję, że tym razem nikogo nie znajdę leżącego na korytarzu . Chwyciłam nóż i wyszłam do „przedsionka”.
Popatrzyłam na drzwi główne i jeszcze raz spojrzałam na wioskę . Wyszłam na ciemny korytarz. Wydawał się tak przytłaczający , że ledwie co stawiałam kolejne kroki. Nagle usłyszałam za mną jakieś kroki.
Zatrzymałam się gwałtownie i obróciłam .Nikogo za mną nie było. Zaczęłam podążać dalej ożywionym krokiem.

Nagle poczułam czyjąś rękę na swoich ustach . Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć. Odwróciłam głowę i zobaczyłam twarz Malwiny.

- GIŃ, GNIDO! – wrzasnęła i uderzyła mnie kamieniem w głowę.

Upadłam na podłogę.



Wybaczcie mi tą przerwę w pisaniu.

piątek, 28 czerwca 2013

Nie no ,teraz to już chyba wszyscy


Położyłyśmy Dominika na łóżku w moim domku. Klaudia otarła jego czoło z krwi i położyła na nim okład.
- Myślę, że możemy go zostawić samego – Klaudia położyła swoje dłonie na moich ramionach. Popatrzyłam na niego jeszcze raz i obróciłam się na pięcie.
- Myślę, że na dzisiaj masz już za dużo wrażeń – Klaudia otworzyła drzwi swojego domu i wskazała na łóżko – może ty też lepiej się połóż a ja pójdę na zwiady. Będę za godzinę góra.
Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Wyobrażałam sobie jak teraz siedzę na plaży z Dominikiem patrząc na zachód słońca. Spojrzałam na zegarek.
- Dwudziesta pierwsza…
Po raz kolejny  opuściłam powieki i usnęłam.
Gdy się obudziłam odruchowo spojrzałam na zegarek.
- Dziesiąta?! – krzyknęłam zrywając się z łóżka. Pobiegłam do swojego domku i zajrzałam do Dominika. Jeszcze się nie obudził. Nagle ustałam na środku wioski .
- Klaudia? - krzyknęłam – Klaaaaaaaaudia?!
Słyszałam echo swojego głosu.
- Malwina?
- Po cholerę się tak drzesz?! – Malwina wściekła wyskoczyła ze swojej chatki.
- Gdzie jest Klaudia?
- Nie obchodzi mnie to a teraz się zamknij! – Malwina wysyczała przez zęby i trzasnęła drzwiami.
Wyszłam na korytarz a potem przed duże drzwi do tunelu. Między drzwi a próg wsadziłam maleńką deseczkę, żebym mogła je z łatwością otworzyć. Skręciłam w lewo i przeszłam jakieś dwadzieścia metrów gdy nagle potknęłam się o kogoś. Włączyłam szybko latarkę i poświeciłam na twarz owej postaci.
To była Klaudia. 
- Czemu to spada na mnie?! Dlaczego akurat ja?!
Po moich policzkach pociekły łzy . Skuliłam się w kłębek .
- Uspokój się! – wrzasnęłam do siebie trzymając się za głowę- ogarnij się!
Wzięłam Klaudię na ręce i podniosłam je pod samo wejście do wioski.
- To nie może się tak skończyć – powiedziałam do siebie i uchyliłam drzwi. Światło było zgaszone. Przerzuciłam Klaudię za próg i podniosłam się do włącznika. Światło się nie włączało.
Niespodziewanie w rogu pokoju zauważyłam jakąś postać. Włączyła latarkę kierując światło na swoją twarz .
- Co teraz maleńka? – zobaczyłam mężczyznę porażająco podobnego do Jeffa Mavericka.
Spojrzałam na Klaudię i zauważyłam nóż przypięty do jej paska. Osunęłam się po ścianie i dyskretnie po niego sięgnęłam.
- Tak umrzesz – mężczyzna się uśmiechnął – jakieś życzenia?
- Chcę pana przytulić.
- Co?! Dziecko jestem twoim zabójcą a ty chcesz mnie przytulać?
- Tak, chcę.
- No to chodź – mężczyzna się roześmiał i wyciągnął ręce w moim kierunku.
Schowałam nóż za plecami i ostrożnie zbliżałam się do sobowtóra Jeffa. Położyłam głowę na jego ramieniu i w tym momencie wbiłam mu ostrze noża w plecy. Mężczyzna złapał się za brzuch i gwałtownie próbował nabrać oddech. Wyjęłam nóż z jego pleców i tym razem ostrze zanurzyłam w jego brzuchu. Odbiegłam i złapałam Klaudię pod ramiona. Zaczęłam wciągać ją do „hali głównej” . Jeff2 próbował jeszcze iść w moim kierunku jednak potknął się i  upadł na ziemię zamykając oczy.
Wciągnęłam Klaudię do jej domku i położyłam na łóżku. Zrobiłam to samo co ona z Dominikiem – otarłam jej czoło z krwi i położyłam okład. Usiadłam przy niej i złapałam za rękę.

- Trzymaj się, dasz radę – wyszeptałam i wyszłam.


poniedziałek, 24 czerwca 2013

On

Ustałam przed drzwiami prowadzącymi do mniejszego pomieszczenia z szafkami.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz – otworzyłam je. Usiadałam na jednym ze stolików i zanurzyłam się w myślach.
„Od kiedy ja tu właściwie jestem? Jeden dzień? Tak. Może jakieś kilka godzin… Nie, stop. Nie mogę teraz zanurzać się w myślach. Idę. Nie, zaraz zaraz ! Ja nie dam rady wejść powrotem!”

Wróciłam do prowizorycznej wioski. Klaudia stała tuż przy drzwiach .
- Klaudia, jak ja mam wejść z powrotem?  
- Spokojnie. Walnij w ścianę 4 razy pięścią. Ja otworzę ci od środka – uśmiechnęła się i wyszłyśmy na „korytarz”. Otworzyła mi drzwi główne.
- Powodzenia życzę. Uważaj na siebie!
Wyszłam na korytarz. Przesuwałam się próbując być bardzo cicho. Ponieważ miałam na sobie creepersy kroki musiałam stawiać bardzo delikatnie. W oddali zauważyłam jakąś leżącą postać. Wyjęłam z kieszeni nóż i „przyklejona do ściany” przesuwałam się w jej stronę. Gdy byłam już naprawdę blisko zorientowałam się, że śpi. Przysunęłam się jeszcze bliżej ku twarzy i…
To był Dominik! Dominik Gawek – mój chłopak. On!
Zaczęłam go szarpać za ubrania.
- Wstawaj, kocie!

Dominik się nie ruszał.
Potarłam jego czoło ręką. Gdy podniosłam ją sobie na poziom oczu i oświetliłam najlżejszym strumieniem światła latarki zobaczyłam że jest cała we krwi.
- CHOLERA JASNA! DOMINIK BUDŹ SIĘ! WSTAWAJ! – krzyczałam szarpiąc go i policzkując- ja piernicze!
Za ubrania pociągnęłam go w kierunku wejścia . Ciągnęłam go jakieś 10 minut gdy dotarłam do wejścia. Walnęłam w ścianę 4 razy.

Drzwi się nie otwierały.

Waliłam jeszcze mocniej. Drzwi się otworzyły.

- Cholera, lepiej mi pomóż! – krzyknęłam do Klaudii.
- Nie, miałaś nikogo przyprowadzać! Ten chłopak tu zostaje! Przykro mi.
- KLAUDIA TO MÓJ CHŁOPAK , DOMINIK! JEST RANNY! POMÓŻ MI ALBO ZOSTANĘ NA TYM KORYTARZU SAMA Z NIM. BEZ NIEGO TU NIE WEJDĘ!

- Twój chłopak?! Wciągaj go tu!

Perspektywa Dominika

Wycinek z notatnika Dominika
Wybrałem na telefonie numer na policję. Chociaż w tym momencie wcale nie wierzyłem, że cokolwiek pomoże. Wytłumaczyłem im wszystko a oni?! „Proszę udać się na najbliższy komisariat policji. Mamy setki takich zgłoszeń”. Oni wszyscy chyba poszaleli! Postanowiłem wrócić do domu i działać na własną rękę. Gdy wyszedłem z lasu zauważyłem samochód, który ruszył za mną. Na początku jechał powoli. Gdy ja przyspieszyłem kroku zaczął jechać szybciej. Podjechał tak, że drzwi były obok mnie. Zacząłem uciekać, jednak jakiś facet w masce wciągnął mnie do środka . Zakleił usta taśmą, pomimo tego , że się broniłem i wywiózł do lasu tą samą ścieżką, którą chodziliśmy z Olgą. Z domku wyszedł Jeff Maverick i złapał mnie w pasie. Kopałem go i biłem, jednak on tylko się śmiał.
- Puść mnie ty porąbany psycholu!  - darłem się jak głupi. Nie wiem na co w tym momencie liczyłem.  Że ktoś przybiegnie mi na pomoc? To śmieszne. Przeszliśmy przez trzy małe pokoje. Strasznie w nich śmierdziało stęchlizną . Zdążyłem zauważyć tylko kilka krzeseł, siekierę, świece i kilka pistoletów. W kolejnym pokoju… Zobaczyłem powieszone kawałki ludzkich ciał na hakach. Zacząłem krzyczeć , jednak Jeff zaczął śmiać się jeszcze bardziej zamieniając śmieszek w rechot. Otworzył drewniane drzwi . Zrzucił mnie po schodach w czarną otchłań. Na chwilę jakby „odleciałem” , jednak po minucie się ocknąłem.

- Cholera jasna, gdzie ja jestem?! – mówiłem jak pijany. Jednak nie to było w tym momencie ważne. Zacząłem biegnąć w stronę tunelu, którego końca nie było widać. Biegłem bez ustanku jakieś 15 minut. Upadłem na kolana. Nie miałem już siły na nic. Usiadłem pod ścianą. Teraz liczyło się tylko to , żebym przeżył i znalazł Olgę.

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozpuszczona i pusta


- Tutaj masz swój dom ale nie przywiązuj się, bo za kilka dni wyruszymy – mówiła Malwina oprowadzając mnie po jaskini – Tu jest domek Klaudii a tu mój.
- Mogę iść do Klaudii ? – zapytałam chociaż było mi trochę niezręcznie.
- A idź –machnęła ręką i ruszyła w kierunku swojego domku. Zapukałam ostrożnie i uchyliłam drzwi.
- Wchodź, Olga.
- Skąd wiedziałaś, że…
- Bo wiedziałam – uśmiechnęła się i podeszła w moim kierunku – usiądź sobie!
Wyjęłam z plecaka notatnik.
- Jak to wytłumaczysz? Podobno przecież nikt stamtąd nie uciekł – pokazując jej karteczkę uniosłam brwi i przechyliłam głowę.
- Co to jest?! Jak to?! – wyrywając mi kawałek papieru Klaudia wstała i zaczęła chodzić po domku – jak to możliwe?!
- A jednak…
- Nawet nie wiesz… Posłuchaj, Malwina nie może się o tym dowiedzieć – ściszając diametralnie głos powiedziała.
- Dlaczego? Przecież ona chce nam pomóc. Chyba…
- Myliłam się co do niej. Jest głupią, pustą i zachłanną dziewczyną , która powinna gnić w tych podziemiach do końca życia. Nie wie chyba co oznacza brak pieniędzy czy nieakceptacja w szkole i środowisku. Puste dziewczynki powinny wybrać się T U , żeby się dowiedziały co oznacza życie. Chociaż tu nie jest aż tak źle…
W tym momencie do domku wpadła Malwina.
- Istnieje taki magiczny gest jak pukanie do drzwi – sarkastycznie powiedziała Klaudia. Nie mogłam skryć uśmiechu.
- A czy wielmożna Klaudia mogłaby ugotować mi jedzenie? – Malwina patrząc spod byka syczała przez zęby .
- W przedszkolu jesteś? Dziewczynki w twoim wieku powinny umieć robić sobie jedzenie. Więc wyjdź i zapamiętaj, że nie jestem twoją służącą i nie obchodzi mnie to czy coś zjesz, czy będziesz siedziała głodna.
- Ha! –Malwina królewskim gestem odrzuciła włosy i wyszła trzaskając drzwiami.
- I zapamiętaj, że masz traktować ją oschle – Klaudia się uśmiechnęła i popatrzyła mi prosto w oczy – wyglądasz na szczerą i normalną, miłą, niezakłamaną dziewczynę. Nie podrobiłaś tej karteczki.
- A miałam podrobić? Nawet bym nie miała powodu – otworzyłam szerzej oczy.
- Nie ufam ludziom – zaczęła wpatrywać się w jakiś punkt za oknem – ale też stanowczo za szybko i za bardzo się do nich przywiązuje.
Zapadła cisza.
W pewnym momencie ją przerwałam.
- No cóż… Nikt nie jest przecież idealny. Ja też stanowczo za szybko się do nich przywiązuję. Stanowczo … Możesz myśleć co chcesz – że jestem młodsza i pewnie nie wiem co oznacza życie. Ale doskonale to wiem. Nie wszystko jest różowe… Chociaż? Po co ja o ci o tym mówię… Pewnie… Reszta z tym. To bez sensu. Ta cała sytuacja. W ogóle po cholerę Jeff porwał nas wszystkie ?!
- Już cię uwielbiam ! – Klaudia zwracając głowę w moją stronę uśmiechnęła się- nie wiem tego, Olga. Jeff to jakiś popapraniec – psychopata. Nic na to nie poradzę… Chętnie zrobiłabym z nim to samo.
- No tak… Mogę iść na swój pierwszy obchód?

- To nie jest takie proste, kochaniutka. Musisz iść jak najbliżej ściany w której znajdują się drzwi do tego miejsca.  Zachowywać taką ostrożność jaką zachowałam ja… Gdy spotkasz jakąś dziewczynę uciekaj. Już nie przyjmę nikogo pod swoje skrzydła. Mam dość Malwiny. Gdyby nie ty… Już dawno bym stąd uciekła albo sobie coś zrobiła, bo powoli ta sytuacja mnie wykańcza. Sam fakt , że porwano Filipa był jak gwóźdź do trumny. A jednak – porwano i mnie. Możesz iść ale pamiętaj, że nie może ci się nic stać. Już się do ciebie przywiązuje. Masz wrócić cała!


wtorek, 18 czerwca 2013

To wszystko to był fałsz?


- Tak więc, O l g o – wyraźnie zaznaczając moje imię powiedziała Malwina– Klaudia wszystko ci już wytłumaczyła ?
Skrzywiłam głowę i zamrugałam kilka razy .
- Nie? – popatrzyłam na Klaudię.
- Tak więc pamiętaj , że to cud, że wzięłam ciebie ze sobą – kiwnęła unosząc brwi do góry – Dolina Niepewności to tak naprawdę więzienie. Nic nie możesz zrobić tam dobrowolnie .
- Ale – zdążyłam powiedzieć, jednak Klaudia przerwała jakby czytając mi w myślach.
- Tak, Anastazja kłamała mówiąc, że będziesz mogła robić tam co chcesz. Otumaniała dziewczyny tym swoim Lasekiem . Ja – Klaudia Stemp jestem z reguły buntowniczką. Nie lubię wykonywać rozkazów innych.
-Dobra, skończ już opowieści o sobie bo nie mamy czasu – przerwała jej Malwina. Klaudia zmierzyła ją gniewnym wzrokiem.
- Tak więc postanowiłam nie patrzeć na ten jej laser. Potem rozmawiałam z taką dziewczyną, która… która mówiła zupełnie jak robot. Anastazja wykorzystywała te wszystkie dziewczyny jako tanią siłę roboczą. Musiały błąkać się po tym tunelu i szukać materiałów na jej zameczek i budynki dla siebie. Potem były zmuszone do zbudowania tego wszystkiego w kilka dni. Niemożliwe ? A jednak. Ja też w tym uczestniczyłam. Kilka dziewczyn zbuntowało się a „królowa” tak po prostu je zabiła… Potem jeszcze bezczelnie kazała M I je pochować. Nie obchodziło jej jak to zrobię, gdzie, co z tymi dziewczynami będzie. Zakopałam je przy swoim domku, posadziłam na nich kwiatki i zrobiłam krzyż . Gdy Anastazja go zobaczyła przewróciła go butem i potem połamała. To prawdziwa bestia! Po tym poznałam Malwinę .  No i  w tedy postanowiłam jak najszybciej się stamtąd wynieść. Coraz częściej chodziłam na obchody i w tedy znalazłam to miejsce. Malwina gromadziła tu zapasy i kryła mnie przed Anastazją. Malwina uciekła pierwsza dzień przede mną. No i potem zobaczyłam ciebie. Nie mogłam już patrzeć jak kolejna dziewczyna zostanie otumaniona a potem prawdopodobnie zabita bo nie wykonała kolejnej zachcianki Anastazji. To jest cała historia dotycząca Doliny Niepewności.
-  Bestia – wyszeptałam – a zmieniając temat mogę wiedzieć gdzie mieszkałaś przed porwaniem?
- Na Granicznej 16 – z westchnieniem powiedziała. Zauważyłam, że ma szklane oczy.
- Ja mieszkam na Granicznej 4 ! – uśmiechnęłam się i po chwili posmutniałam – mieszkałam.
Zobaczyłam, że po policzku Klaudii spływa łza. Przytuliłam ją.
- Nie płacz, niedługo będziemy w naszych domach – ścisnęłam ją mocniej. W pewnym momencie się odchyliła.
- Miałaś chłopaka przed tym wszystkim? – szlochając zapytała.
- Tak, Dominika – odpowiedziałam i zapadła cisza. Gdy wypowiedziałam te słowa wróciły wszystkie wspomnienia. Kłótnia przez Zuzę, Kasia, domek, burza i pytanie o chodzenie.
- A ty? – wyrywając się z amoku skierowałam głowę w kierunku Klaudii.
-Tak – i w tedy zalała się łzami – ale został porwany 3 lata temu.
- Opowiesz mi o tym? – zapytałam – Jezu, co ja robię? Chodź tu do mnie i się uspokój.
- Nie, spokojnie. Byliśmy w tedy razem. Szliśmy tą gruntową uliczką i nagle… Jakiś samochód podjechał i facet w masce wciągnął go do środka. Nie udało mu się uciec. Byłam na policji … Nie znaleźli go . I potem co? Porwali mnie. To chyba nawet lepiej, bo przez te 2 lata znajdowania się tutaj nie myślałam o tym.
- A… Czy ci rzekomi pomocnicy Jeffa Mavericka istnieją?
- Ja nigdy żadnego nie spotkałam ale zachowuję ostrożność gdy kogoś zobaczę w tunelu.

- Zauważyłam – odpowiedziałam i dałam jej kuksańca.


sobota, 15 czerwca 2013

O co w tym wszystkim chodzi?!

- A teraz powitamy naszą nową mieszkankę Olgę! – słyszałam głos z głośników i gromkie brawa – zapraszamy tu do mnie!

Klaudia przyciągnęła mnie do siebie.
- Idź tam a jak Anastazja każe ci patrzeć w czerwony punkt pod żadnym pozorem na niego nie spoglądaj! Tylko udawaj, że to robisz i że kręci ci się w głowie! – powiedziała.
- Ale … - zdążyłam szepnąć i Klaudia odepchnęła mnie w kierunku królowej. Poszłam tam i postanowiłam zaufać Klaudii. Co prawda nie znałam jej dobrze ale wydawała mi się być bardzo  wiarygodną.
- Oto i Olga! – krzyknęła Anastazja . Wszystkie głowy zwrócone były w moją stronę. Otworzyłam szerzej oczy z wrażenia, ponieważ zauważyłam , że każda dziewczyna ma czerwone siatkówki.
- Jezu … - wyszeptałam .
- A teraz kotku popatrz na czerwony punkcik – szepnęła mi do ucha królowa i włączyła jakiś czerwony laser. Spojrzałam w jego kierunku, pomimo tego, że według zaleceń Klaudii miałam tego nie robić. W tym momencie przeszedł mnie dziwny dreszcz i czułam jakby coś we mnie się zmieniało .
- Nieeeeeeee! – usłyszałam krzyk Klaudii rzucającej się w moim kierunku. Przewróciła mnie na ziemię i szybko wstała. Rozejrzała się nerwowo i zwróciła w moją stronę.
- Na co czekasz?! – wrzasnęła – musimy się stąd zmywać!

Pociągnęła mnie za rękę w kierunku wyjścia i wpadłyśmy do jej domku.
- Co ty tutaj jeszcze robisz?! – krzyknęła – biegnij do siebie , zbieraj manatki i uciekamy!
Według jej rozkazu pobiegłam do swojego domku .szybko wzięłam plecak i chciałam już wyjść kiedy przypomniałam sobie o notatniku. Szybko sięgnęłam pod łóżko , schowałam zeszyt do bocznej kieszeni i wybiegłam.  Klaudii w domku już nie było .

- GDZIE TY JESTEŚ?! – wrzasnęłam .
- Zamknij się i chodź tu ! – usłyszałam głos Klaudii przy wyjściu. Podbiegłam do niej jak najszybciej mogłam i obejrzałam się tylko raz. Zauważyłam tłumy wybiegające z zamku.
- Jezu , skąd ich tyle tu się wzięło?! – zapytałam spoglądając to na ludzi to na Klaudie.
- Lepszego momentu na zadawanie pytań wybrać nie mogłaś, prawda?
Klaudia otworzyła stare drzwi i wybiegłyśmy na główny, ciemny i chłodny korytarz. Po wejściu do Doliny Niepewności nie miałam najmniejszej ochoty tu wracać. A jednak, zrobiłam to. Podążałam za Klaudią w głąb korytarza.
- Jeszcze troszkę – szepnęła .

Klaudia zatrzymała się i zaczęła rozglądać.
- Chyba zabłądziłyśmy, bo tutaj niczego nie ma – powiedziałam stając tak, żeby widzieć wszystko z jej perspektywy. Nie odpowiedziała mi. Wskazała palcem na dziurę szerokości dłoni. Wsadziła tak najpierw koniuszki palców a potem zanurzyła całą rękę.
- Nie dosięgam, podsadź mnie – zwróciła się do mnie.
Zrobiłam z palców „koszyczek” i podsadziłam pod nogę Klaudii. Wybiła się tak, że jej ręka aż po ramię znajdowała się w dziurze.
- Mam – wysapała. Wtem kawałek ściany się odsunął i ukazał mało przyjazne pomieszczenie wyłożone ze wszystkich stron cegłą. Znajdowało się tam kilka małych szafek .
- Jesteśmy już bezpieczne – powiedziała wyjmując rękę z otworu – wchodź.
Weszłam ostrożnie do pomieszczenia przyglądając się mu badawczo.
-My tu mamy zostać?! – oburzona wydyszałam.
- Nie bulwersuj się tak, kotku – uśmiechnęła się mówiąc sarkastycznie – podeszła do kolejnej ściany i wcisnęła kilka cegiełek.

Tym razem znowu otworzyłam buzię z wrażenia. Zobaczyłam wielką, bardzo dobrze oświetloną jaskinię. Znajdowały się w niej 2 domki . Z jednego z nich wyszła dziewczyna może o rok starsza ode mnie.
- Kto to do jasnej cholery jest i czemu spóźniłaś się aż o T Y L E?! – wysyczała idąc w stronę Klaudii . Już miała złapać mnie za ramiona gdy „moja wybawczyni” ustała przede mną i syknęła :
- Spróbuj jej cokolwiek zrobić to zostaniesz tu sama do końca życia.
-Dobra! – spięta dotąd dziewczyna rozluźniła się i wyciągnęła rękę w moją stronę – Malwina jestem.

- Olga – przestraszona odpowiedziałam jej tym samym gestem.