piątek, 28 czerwca 2013

Nie no ,teraz to już chyba wszyscy


Położyłyśmy Dominika na łóżku w moim domku. Klaudia otarła jego czoło z krwi i położyła na nim okład.
- Myślę, że możemy go zostawić samego – Klaudia położyła swoje dłonie na moich ramionach. Popatrzyłam na niego jeszcze raz i obróciłam się na pięcie.
- Myślę, że na dzisiaj masz już za dużo wrażeń – Klaudia otworzyła drzwi swojego domu i wskazała na łóżko – może ty też lepiej się połóż a ja pójdę na zwiady. Będę za godzinę góra.
Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Wyobrażałam sobie jak teraz siedzę na plaży z Dominikiem patrząc na zachód słońca. Spojrzałam na zegarek.
- Dwudziesta pierwsza…
Po raz kolejny  opuściłam powieki i usnęłam.
Gdy się obudziłam odruchowo spojrzałam na zegarek.
- Dziesiąta?! – krzyknęłam zrywając się z łóżka. Pobiegłam do swojego domku i zajrzałam do Dominika. Jeszcze się nie obudził. Nagle ustałam na środku wioski .
- Klaudia? - krzyknęłam – Klaaaaaaaaudia?!
Słyszałam echo swojego głosu.
- Malwina?
- Po cholerę się tak drzesz?! – Malwina wściekła wyskoczyła ze swojej chatki.
- Gdzie jest Klaudia?
- Nie obchodzi mnie to a teraz się zamknij! – Malwina wysyczała przez zęby i trzasnęła drzwiami.
Wyszłam na korytarz a potem przed duże drzwi do tunelu. Między drzwi a próg wsadziłam maleńką deseczkę, żebym mogła je z łatwością otworzyć. Skręciłam w lewo i przeszłam jakieś dwadzieścia metrów gdy nagle potknęłam się o kogoś. Włączyłam szybko latarkę i poświeciłam na twarz owej postaci.
To była Klaudia. 
- Czemu to spada na mnie?! Dlaczego akurat ja?!
Po moich policzkach pociekły łzy . Skuliłam się w kłębek .
- Uspokój się! – wrzasnęłam do siebie trzymając się za głowę- ogarnij się!
Wzięłam Klaudię na ręce i podniosłam je pod samo wejście do wioski.
- To nie może się tak skończyć – powiedziałam do siebie i uchyliłam drzwi. Światło było zgaszone. Przerzuciłam Klaudię za próg i podniosłam się do włącznika. Światło się nie włączało.
Niespodziewanie w rogu pokoju zauważyłam jakąś postać. Włączyła latarkę kierując światło na swoją twarz .
- Co teraz maleńka? – zobaczyłam mężczyznę porażająco podobnego do Jeffa Mavericka.
Spojrzałam na Klaudię i zauważyłam nóż przypięty do jej paska. Osunęłam się po ścianie i dyskretnie po niego sięgnęłam.
- Tak umrzesz – mężczyzna się uśmiechnął – jakieś życzenia?
- Chcę pana przytulić.
- Co?! Dziecko jestem twoim zabójcą a ty chcesz mnie przytulać?
- Tak, chcę.
- No to chodź – mężczyzna się roześmiał i wyciągnął ręce w moim kierunku.
Schowałam nóż za plecami i ostrożnie zbliżałam się do sobowtóra Jeffa. Położyłam głowę na jego ramieniu i w tym momencie wbiłam mu ostrze noża w plecy. Mężczyzna złapał się za brzuch i gwałtownie próbował nabrać oddech. Wyjęłam nóż z jego pleców i tym razem ostrze zanurzyłam w jego brzuchu. Odbiegłam i złapałam Klaudię pod ramiona. Zaczęłam wciągać ją do „hali głównej” . Jeff2 próbował jeszcze iść w moim kierunku jednak potknął się i  upadł na ziemię zamykając oczy.
Wciągnęłam Klaudię do jej domku i położyłam na łóżku. Zrobiłam to samo co ona z Dominikiem – otarłam jej czoło z krwi i położyłam okład. Usiadłam przy niej i złapałam za rękę.

- Trzymaj się, dasz radę – wyszeptałam i wyszłam.


poniedziałek, 24 czerwca 2013

On

Ustałam przed drzwiami prowadzącymi do mniejszego pomieszczenia z szafkami.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz – otworzyłam je. Usiadałam na jednym ze stolików i zanurzyłam się w myślach.
„Od kiedy ja tu właściwie jestem? Jeden dzień? Tak. Może jakieś kilka godzin… Nie, stop. Nie mogę teraz zanurzać się w myślach. Idę. Nie, zaraz zaraz ! Ja nie dam rady wejść powrotem!”

Wróciłam do prowizorycznej wioski. Klaudia stała tuż przy drzwiach .
- Klaudia, jak ja mam wejść z powrotem?  
- Spokojnie. Walnij w ścianę 4 razy pięścią. Ja otworzę ci od środka – uśmiechnęła się i wyszłyśmy na „korytarz”. Otworzyła mi drzwi główne.
- Powodzenia życzę. Uważaj na siebie!
Wyszłam na korytarz. Przesuwałam się próbując być bardzo cicho. Ponieważ miałam na sobie creepersy kroki musiałam stawiać bardzo delikatnie. W oddali zauważyłam jakąś leżącą postać. Wyjęłam z kieszeni nóż i „przyklejona do ściany” przesuwałam się w jej stronę. Gdy byłam już naprawdę blisko zorientowałam się, że śpi. Przysunęłam się jeszcze bliżej ku twarzy i…
To był Dominik! Dominik Gawek – mój chłopak. On!
Zaczęłam go szarpać za ubrania.
- Wstawaj, kocie!

Dominik się nie ruszał.
Potarłam jego czoło ręką. Gdy podniosłam ją sobie na poziom oczu i oświetliłam najlżejszym strumieniem światła latarki zobaczyłam że jest cała we krwi.
- CHOLERA JASNA! DOMINIK BUDŹ SIĘ! WSTAWAJ! – krzyczałam szarpiąc go i policzkując- ja piernicze!
Za ubrania pociągnęłam go w kierunku wejścia . Ciągnęłam go jakieś 10 minut gdy dotarłam do wejścia. Walnęłam w ścianę 4 razy.

Drzwi się nie otwierały.

Waliłam jeszcze mocniej. Drzwi się otworzyły.

- Cholera, lepiej mi pomóż! – krzyknęłam do Klaudii.
- Nie, miałaś nikogo przyprowadzać! Ten chłopak tu zostaje! Przykro mi.
- KLAUDIA TO MÓJ CHŁOPAK , DOMINIK! JEST RANNY! POMÓŻ MI ALBO ZOSTANĘ NA TYM KORYTARZU SAMA Z NIM. BEZ NIEGO TU NIE WEJDĘ!

- Twój chłopak?! Wciągaj go tu!

Perspektywa Dominika

Wycinek z notatnika Dominika
Wybrałem na telefonie numer na policję. Chociaż w tym momencie wcale nie wierzyłem, że cokolwiek pomoże. Wytłumaczyłem im wszystko a oni?! „Proszę udać się na najbliższy komisariat policji. Mamy setki takich zgłoszeń”. Oni wszyscy chyba poszaleli! Postanowiłem wrócić do domu i działać na własną rękę. Gdy wyszedłem z lasu zauważyłem samochód, który ruszył za mną. Na początku jechał powoli. Gdy ja przyspieszyłem kroku zaczął jechać szybciej. Podjechał tak, że drzwi były obok mnie. Zacząłem uciekać, jednak jakiś facet w masce wciągnął mnie do środka . Zakleił usta taśmą, pomimo tego , że się broniłem i wywiózł do lasu tą samą ścieżką, którą chodziliśmy z Olgą. Z domku wyszedł Jeff Maverick i złapał mnie w pasie. Kopałem go i biłem, jednak on tylko się śmiał.
- Puść mnie ty porąbany psycholu!  - darłem się jak głupi. Nie wiem na co w tym momencie liczyłem.  Że ktoś przybiegnie mi na pomoc? To śmieszne. Przeszliśmy przez trzy małe pokoje. Strasznie w nich śmierdziało stęchlizną . Zdążyłem zauważyć tylko kilka krzeseł, siekierę, świece i kilka pistoletów. W kolejnym pokoju… Zobaczyłem powieszone kawałki ludzkich ciał na hakach. Zacząłem krzyczeć , jednak Jeff zaczął śmiać się jeszcze bardziej zamieniając śmieszek w rechot. Otworzył drewniane drzwi . Zrzucił mnie po schodach w czarną otchłań. Na chwilę jakby „odleciałem” , jednak po minucie się ocknąłem.

- Cholera jasna, gdzie ja jestem?! – mówiłem jak pijany. Jednak nie to było w tym momencie ważne. Zacząłem biegnąć w stronę tunelu, którego końca nie było widać. Biegłem bez ustanku jakieś 15 minut. Upadłem na kolana. Nie miałem już siły na nic. Usiadłem pod ścianą. Teraz liczyło się tylko to , żebym przeżył i znalazł Olgę.

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozpuszczona i pusta


- Tutaj masz swój dom ale nie przywiązuj się, bo za kilka dni wyruszymy – mówiła Malwina oprowadzając mnie po jaskini – Tu jest domek Klaudii a tu mój.
- Mogę iść do Klaudii ? – zapytałam chociaż było mi trochę niezręcznie.
- A idź –machnęła ręką i ruszyła w kierunku swojego domku. Zapukałam ostrożnie i uchyliłam drzwi.
- Wchodź, Olga.
- Skąd wiedziałaś, że…
- Bo wiedziałam – uśmiechnęła się i podeszła w moim kierunku – usiądź sobie!
Wyjęłam z plecaka notatnik.
- Jak to wytłumaczysz? Podobno przecież nikt stamtąd nie uciekł – pokazując jej karteczkę uniosłam brwi i przechyliłam głowę.
- Co to jest?! Jak to?! – wyrywając mi kawałek papieru Klaudia wstała i zaczęła chodzić po domku – jak to możliwe?!
- A jednak…
- Nawet nie wiesz… Posłuchaj, Malwina nie może się o tym dowiedzieć – ściszając diametralnie głos powiedziała.
- Dlaczego? Przecież ona chce nam pomóc. Chyba…
- Myliłam się co do niej. Jest głupią, pustą i zachłanną dziewczyną , która powinna gnić w tych podziemiach do końca życia. Nie wie chyba co oznacza brak pieniędzy czy nieakceptacja w szkole i środowisku. Puste dziewczynki powinny wybrać się T U , żeby się dowiedziały co oznacza życie. Chociaż tu nie jest aż tak źle…
W tym momencie do domku wpadła Malwina.
- Istnieje taki magiczny gest jak pukanie do drzwi – sarkastycznie powiedziała Klaudia. Nie mogłam skryć uśmiechu.
- A czy wielmożna Klaudia mogłaby ugotować mi jedzenie? – Malwina patrząc spod byka syczała przez zęby .
- W przedszkolu jesteś? Dziewczynki w twoim wieku powinny umieć robić sobie jedzenie. Więc wyjdź i zapamiętaj, że nie jestem twoją służącą i nie obchodzi mnie to czy coś zjesz, czy będziesz siedziała głodna.
- Ha! –Malwina królewskim gestem odrzuciła włosy i wyszła trzaskając drzwiami.
- I zapamiętaj, że masz traktować ją oschle – Klaudia się uśmiechnęła i popatrzyła mi prosto w oczy – wyglądasz na szczerą i normalną, miłą, niezakłamaną dziewczynę. Nie podrobiłaś tej karteczki.
- A miałam podrobić? Nawet bym nie miała powodu – otworzyłam szerzej oczy.
- Nie ufam ludziom – zaczęła wpatrywać się w jakiś punkt za oknem – ale też stanowczo za szybko i za bardzo się do nich przywiązuje.
Zapadła cisza.
W pewnym momencie ją przerwałam.
- No cóż… Nikt nie jest przecież idealny. Ja też stanowczo za szybko się do nich przywiązuję. Stanowczo … Możesz myśleć co chcesz – że jestem młodsza i pewnie nie wiem co oznacza życie. Ale doskonale to wiem. Nie wszystko jest różowe… Chociaż? Po co ja o ci o tym mówię… Pewnie… Reszta z tym. To bez sensu. Ta cała sytuacja. W ogóle po cholerę Jeff porwał nas wszystkie ?!
- Już cię uwielbiam ! – Klaudia zwracając głowę w moją stronę uśmiechnęła się- nie wiem tego, Olga. Jeff to jakiś popapraniec – psychopata. Nic na to nie poradzę… Chętnie zrobiłabym z nim to samo.
- No tak… Mogę iść na swój pierwszy obchód?

- To nie jest takie proste, kochaniutka. Musisz iść jak najbliżej ściany w której znajdują się drzwi do tego miejsca.  Zachowywać taką ostrożność jaką zachowałam ja… Gdy spotkasz jakąś dziewczynę uciekaj. Już nie przyjmę nikogo pod swoje skrzydła. Mam dość Malwiny. Gdyby nie ty… Już dawno bym stąd uciekła albo sobie coś zrobiła, bo powoli ta sytuacja mnie wykańcza. Sam fakt , że porwano Filipa był jak gwóźdź do trumny. A jednak – porwano i mnie. Możesz iść ale pamiętaj, że nie może ci się nic stać. Już się do ciebie przywiązuje. Masz wrócić cała!


wtorek, 18 czerwca 2013

To wszystko to był fałsz?


- Tak więc, O l g o – wyraźnie zaznaczając moje imię powiedziała Malwina– Klaudia wszystko ci już wytłumaczyła ?
Skrzywiłam głowę i zamrugałam kilka razy .
- Nie? – popatrzyłam na Klaudię.
- Tak więc pamiętaj , że to cud, że wzięłam ciebie ze sobą – kiwnęła unosząc brwi do góry – Dolina Niepewności to tak naprawdę więzienie. Nic nie możesz zrobić tam dobrowolnie .
- Ale – zdążyłam powiedzieć, jednak Klaudia przerwała jakby czytając mi w myślach.
- Tak, Anastazja kłamała mówiąc, że będziesz mogła robić tam co chcesz. Otumaniała dziewczyny tym swoim Lasekiem . Ja – Klaudia Stemp jestem z reguły buntowniczką. Nie lubię wykonywać rozkazów innych.
-Dobra, skończ już opowieści o sobie bo nie mamy czasu – przerwała jej Malwina. Klaudia zmierzyła ją gniewnym wzrokiem.
- Tak więc postanowiłam nie patrzeć na ten jej laser. Potem rozmawiałam z taką dziewczyną, która… która mówiła zupełnie jak robot. Anastazja wykorzystywała te wszystkie dziewczyny jako tanią siłę roboczą. Musiały błąkać się po tym tunelu i szukać materiałów na jej zameczek i budynki dla siebie. Potem były zmuszone do zbudowania tego wszystkiego w kilka dni. Niemożliwe ? A jednak. Ja też w tym uczestniczyłam. Kilka dziewczyn zbuntowało się a „królowa” tak po prostu je zabiła… Potem jeszcze bezczelnie kazała M I je pochować. Nie obchodziło jej jak to zrobię, gdzie, co z tymi dziewczynami będzie. Zakopałam je przy swoim domku, posadziłam na nich kwiatki i zrobiłam krzyż . Gdy Anastazja go zobaczyła przewróciła go butem i potem połamała. To prawdziwa bestia! Po tym poznałam Malwinę .  No i  w tedy postanowiłam jak najszybciej się stamtąd wynieść. Coraz częściej chodziłam na obchody i w tedy znalazłam to miejsce. Malwina gromadziła tu zapasy i kryła mnie przed Anastazją. Malwina uciekła pierwsza dzień przede mną. No i potem zobaczyłam ciebie. Nie mogłam już patrzeć jak kolejna dziewczyna zostanie otumaniona a potem prawdopodobnie zabita bo nie wykonała kolejnej zachcianki Anastazji. To jest cała historia dotycząca Doliny Niepewności.
-  Bestia – wyszeptałam – a zmieniając temat mogę wiedzieć gdzie mieszkałaś przed porwaniem?
- Na Granicznej 16 – z westchnieniem powiedziała. Zauważyłam, że ma szklane oczy.
- Ja mieszkam na Granicznej 4 ! – uśmiechnęłam się i po chwili posmutniałam – mieszkałam.
Zobaczyłam, że po policzku Klaudii spływa łza. Przytuliłam ją.
- Nie płacz, niedługo będziemy w naszych domach – ścisnęłam ją mocniej. W pewnym momencie się odchyliła.
- Miałaś chłopaka przed tym wszystkim? – szlochając zapytała.
- Tak, Dominika – odpowiedziałam i zapadła cisza. Gdy wypowiedziałam te słowa wróciły wszystkie wspomnienia. Kłótnia przez Zuzę, Kasia, domek, burza i pytanie o chodzenie.
- A ty? – wyrywając się z amoku skierowałam głowę w kierunku Klaudii.
-Tak – i w tedy zalała się łzami – ale został porwany 3 lata temu.
- Opowiesz mi o tym? – zapytałam – Jezu, co ja robię? Chodź tu do mnie i się uspokój.
- Nie, spokojnie. Byliśmy w tedy razem. Szliśmy tą gruntową uliczką i nagle… Jakiś samochód podjechał i facet w masce wciągnął go do środka. Nie udało mu się uciec. Byłam na policji … Nie znaleźli go . I potem co? Porwali mnie. To chyba nawet lepiej, bo przez te 2 lata znajdowania się tutaj nie myślałam o tym.
- A… Czy ci rzekomi pomocnicy Jeffa Mavericka istnieją?
- Ja nigdy żadnego nie spotkałam ale zachowuję ostrożność gdy kogoś zobaczę w tunelu.

- Zauważyłam – odpowiedziałam i dałam jej kuksańca.


sobota, 15 czerwca 2013

O co w tym wszystkim chodzi?!

- A teraz powitamy naszą nową mieszkankę Olgę! – słyszałam głos z głośników i gromkie brawa – zapraszamy tu do mnie!

Klaudia przyciągnęła mnie do siebie.
- Idź tam a jak Anastazja każe ci patrzeć w czerwony punkt pod żadnym pozorem na niego nie spoglądaj! Tylko udawaj, że to robisz i że kręci ci się w głowie! – powiedziała.
- Ale … - zdążyłam szepnąć i Klaudia odepchnęła mnie w kierunku królowej. Poszłam tam i postanowiłam zaufać Klaudii. Co prawda nie znałam jej dobrze ale wydawała mi się być bardzo  wiarygodną.
- Oto i Olga! – krzyknęła Anastazja . Wszystkie głowy zwrócone były w moją stronę. Otworzyłam szerzej oczy z wrażenia, ponieważ zauważyłam , że każda dziewczyna ma czerwone siatkówki.
- Jezu … - wyszeptałam .
- A teraz kotku popatrz na czerwony punkcik – szepnęła mi do ucha królowa i włączyła jakiś czerwony laser. Spojrzałam w jego kierunku, pomimo tego, że według zaleceń Klaudii miałam tego nie robić. W tym momencie przeszedł mnie dziwny dreszcz i czułam jakby coś we mnie się zmieniało .
- Nieeeeeeee! – usłyszałam krzyk Klaudii rzucającej się w moim kierunku. Przewróciła mnie na ziemię i szybko wstała. Rozejrzała się nerwowo i zwróciła w moją stronę.
- Na co czekasz?! – wrzasnęła – musimy się stąd zmywać!

Pociągnęła mnie za rękę w kierunku wyjścia i wpadłyśmy do jej domku.
- Co ty tutaj jeszcze robisz?! – krzyknęła – biegnij do siebie , zbieraj manatki i uciekamy!
Według jej rozkazu pobiegłam do swojego domku .szybko wzięłam plecak i chciałam już wyjść kiedy przypomniałam sobie o notatniku. Szybko sięgnęłam pod łóżko , schowałam zeszyt do bocznej kieszeni i wybiegłam.  Klaudii w domku już nie było .

- GDZIE TY JESTEŚ?! – wrzasnęłam .
- Zamknij się i chodź tu ! – usłyszałam głos Klaudii przy wyjściu. Podbiegłam do niej jak najszybciej mogłam i obejrzałam się tylko raz. Zauważyłam tłumy wybiegające z zamku.
- Jezu , skąd ich tyle tu się wzięło?! – zapytałam spoglądając to na ludzi to na Klaudie.
- Lepszego momentu na zadawanie pytań wybrać nie mogłaś, prawda?
Klaudia otworzyła stare drzwi i wybiegłyśmy na główny, ciemny i chłodny korytarz. Po wejściu do Doliny Niepewności nie miałam najmniejszej ochoty tu wracać. A jednak, zrobiłam to. Podążałam za Klaudią w głąb korytarza.
- Jeszcze troszkę – szepnęła .

Klaudia zatrzymała się i zaczęła rozglądać.
- Chyba zabłądziłyśmy, bo tutaj niczego nie ma – powiedziałam stając tak, żeby widzieć wszystko z jej perspektywy. Nie odpowiedziała mi. Wskazała palcem na dziurę szerokości dłoni. Wsadziła tak najpierw koniuszki palców a potem zanurzyła całą rękę.
- Nie dosięgam, podsadź mnie – zwróciła się do mnie.
Zrobiłam z palców „koszyczek” i podsadziłam pod nogę Klaudii. Wybiła się tak, że jej ręka aż po ramię znajdowała się w dziurze.
- Mam – wysapała. Wtem kawałek ściany się odsunął i ukazał mało przyjazne pomieszczenie wyłożone ze wszystkich stron cegłą. Znajdowało się tam kilka małych szafek .
- Jesteśmy już bezpieczne – powiedziała wyjmując rękę z otworu – wchodź.
Weszłam ostrożnie do pomieszczenia przyglądając się mu badawczo.
-My tu mamy zostać?! – oburzona wydyszałam.
- Nie bulwersuj się tak, kotku – uśmiechnęła się mówiąc sarkastycznie – podeszła do kolejnej ściany i wcisnęła kilka cegiełek.

Tym razem znowu otworzyłam buzię z wrażenia. Zobaczyłam wielką, bardzo dobrze oświetloną jaskinię. Znajdowały się w niej 2 domki . Z jednego z nich wyszła dziewczyna może o rok starsza ode mnie.
- Kto to do jasnej cholery jest i czemu spóźniłaś się aż o T Y L E?! – wysyczała idąc w stronę Klaudii . Już miała złapać mnie za ramiona gdy „moja wybawczyni” ustała przede mną i syknęła :
- Spróbuj jej cokolwiek zrobić to zostaniesz tu sama do końca życia.
-Dobra! – spięta dotąd dziewczyna rozluźniła się i wyciągnęła rękę w moją stronę – Malwina jestem.

- Olga – przestraszona odpowiedziałam jej tym samym gestem. 


piątek, 14 czerwca 2013

Komu mam ufać?!

Po rozmowie z „królową” Anastazją wyszłam z zamku i weszłam do swojego „nowego domu”. Rzuciłam na łóżko plecak i usiadłam na krzesełku przy biurku. Otworzyłam jedną z szuflad i znalazłam w niej gruby zeszyt oraz kilkanaście kartek. Wyjęłam brulion a potem go przekartkowałam. W środku znalazłam jakiś papierek. Wyjęłam go i zaczęłam przeszukiwać resztę szuflad. Nie znalazłam niczego szczególnego . Wyłożyłam na blat kilka długopisów i odwróciłam skrawek kartki wyjętej z zeszytu.

- „Udało mi się- znalazłam ten jedyny plan na ucieczkę z tego przeklętego miejsca. Już nigdy nikt mnie tu nie zobaczy” – przeczytałam pod nosem – już nikt nigdy mnie tu nie zobaczy?
Zaczęły zastanawiać mnie te słowa. Z opowiadań Anastazji wywnioskowałam, że to przyjazne miejsce w którym można robić co się tylko chce. Nagle ktoś zapukał. Włożyłam odruchowo kartkę do dziennika i zamknęłam go.

- Proszę! – krzyknęłam trzymając ręce z tyłu na zeszyciku. Drzwi lekko się uchyliły.
- To ja, Klaudia – usłyszałam znajomy głos – mogę?
- Jasne, wchodź – kiwnęłam głową chociaż pewnie i tak nie zauważyła tego gestu.
- Jak ci się tu podoba? – uśmiechnęła się nieszczerze.
- Jest fajnie ,tylko znal…- urwałam w pół słowa i ugryzłam się w język.
-Co ty robisz? Nikt stąd nie może się o tym dowiedzieć! – pomyślałam - znalazłam tu ciekawe rzeczy – uniosłam kąciki ust zmuszając się do uśmiechu.
- Odpocznij teraz ,a ja zapraszam cię na uroczyste powitanie do zamku o dwudziestej . Mam nadzieję, że masz ze sobą jakiś zegarek?
- Tak, wzięłam – skinęłam głową. Klaudia zbierała się już do wyjścia .
- Trzymaj się… Olga?
- Ale poczekaj! – zdążyłam ją zatrzymać – ile ty właściwie masz lat?
- Siedemnaście – odpowiedziała i wyszła.
- Siedemnaście – powtórzyłam pod nosem.

Zrzuciłam plecak z łóżka , wzięłam do ręki dziennik i długopis a potem się położyłam. 
Zaczęłam pisać.
Nic mi tu nie pasuje. Wszyscy wydają mi się fałszywi” . Wstałam i wyjrzałam przez okno i zobaczyłam nosy jakichś dziewczyn „poprzyklejane” do szyb innych domków i ich oczy skierowane w moją stronę.
Czemu każdy patrzy na mnie jak na głupią? Jedyną normalną tu osobą wydaje się być Klaudia. Nadal zastanawiam się czy powiedzieć jej o tej karteczce. Chociaż… Nie. Nie mogę. Poczekam jeszcze kilka dni i zobaczę jak będzie się zachowywała .”

Zamknęłam dziennik i wrzuciłam go pod łóżko. Spojrzałam na mój srebrny zegarek na ręku. Była już 19.46 .
- Jeszcze spóźnię się na to ich cały powitanie – szepnęłam do siebie i zeskoczyłam z „tapczanu” i wyszłam z domku. Bez problemów dostałam się do zamku w którym jak się okazało przy wejściu czekała na mnie Klaudia. 
Wzięłam mnie za rękę i udając, że mnie przytula powiedziała :

-Tutaj zaufać możesz tylko mi wytłumaczę ci wszystko potem. 



środa, 12 czerwca 2013

Skąd one tu...

Szłyśmy niedługo korytarzem i w pewnym momencie zatrzymałyśmy się  na środku.
- Co się dzieje? – powiedziałam i spojrzałam na Klaudię. Pokazała mi palcem , żebym była cicho i podeszła do lewej ściany tunelu. Wcisnęła do środka trzy cegiełki wysunięte wcześniej jedna nad drugą i wtem kawałek ściany niczym ukryte drzwi otworzył się przede mną .

- Ale super – szepnęłam otwierając buzię z wrażenia. Widziałam przed sobą dosyć małą, ale bardzo zadbaną jaskinię w której rosły wszędzie kolorowe kwiaty. Znajdowało się w niej 10 domków zrobionych z czerwonej cegły . Wokół budynków rosły różne warzywa i owoce.  Gdy przekroczyłam próg drzwi zrobiło mi się ciepło . W oddali zauważyłam największą chatkę nieco bardziej kolorową niż inne.

Kludia zaprowadziła mnie do jednego z najbardziej oddalonych domków od wejścia a zarazem najbliżej do „centralnego” budynku.
- Co tam jest? – wskazałam palcem na kolorowy dom .
- Zaraz tam pójdziemy ,ale najpierw rozejrzyj się po swoim nowym domu – powiedziała Klaudia zaznaczając półkole ręką w powietrzu.
- Jak nowym ?! – odskoczyłam jak oparzona – ja chcę wyjść na powierzchnię!
- Mała, wiem, że się szybko z tym wszystkim nie pogodzisz ale nikomu nie udało się jeszcze stąd uciec.
Pociągnęła mnie za rękę w kierunku małego zameczku i otworzyła jego masywne, drewniane wrota. Przeszłyśmy główny korytarzem i Klaudia zapukała do pomalowanych na złoto zniszczonych zębem czasu drzwi.

- Anastazjo, kolejna ofiara – powiedziała uchylając je lekko.
- Wprowadź – usłyszałam kobiecy głos .
Weszłyśmy do pięknej komnaty w której znajdowała się złota toaletka i łóżko zasłonięte różowym baldachimem . Odchyliła go jakaś kobieta i na mnie zerknęła.
- Możesz odejść, Klaudio – Klaudia wyszła i mrugnęła do mnie okiem.
- Usiądź – powiedziała wskazując na krzesło stojące przy łóżku – jak masz na imię?
- Olga. Jestem Olga.
-  Mhm – skinęła głową – zakładam, że masz 16 lat?
- Tak , 16 – uśmiechnęłam się krzywo i spojrzałam w podłogę – co to za miejsce?
- Tak więc Olgo jest to Dolina Niepewności . Ja jestem jej głową, gdyż jestem najstarsza w tym całym miasteczku. Wszystkie dziewczyny, które się tu znajdują zostały porwane przez Jeffa Mavericka. Nikomu nie udało się jeszcze stąd uciec.

- To.. Wy mnie będziecie tu więziły? – przerwałam jej robiąc wielkie oczy.
- Nie – roześmiała się – będziesz mogła wychodzić kiedy tylko będziesz chciała. Będziesz mogła planować to co tylko będziesz chciała, jednak będziesz musiała zapoznać się z kilkoma zasadami.  Po pierwsze pamiętaj, że powiedz komukolwiek gdy będziesz chciała uciec lub zostaw chociaż list w domku. Gdy zobaczysz kogokolwiek obcego w korytarzu zachowaj się jak swoja koleżanka – Klaudia. Pamiętaj ostrożność.

- Ale czemu? – skrzywiłam głowę poprawiając się na krześle – podobno tu nikogo nie ma.

- Owszem są – skinęła głową – pomocnicy Jeffa. 



wtorek, 11 czerwca 2013

Czyli tak umrę?

Szłam ciemnym korytarzem , którego ściany wykonane były z szarej cegły . Minęło kilka godzin .  Niczego szczególnego nie widziałam oprócz kilku lekko wysuniętych cegiełek i wody ściekającej z sufitu. W oddali zauważyłam jakąś postać. „Przykleiłam” się do ściany i odwróciłam głowę w jej kierunku. Oddychałam bardzo powoli i głęboko próbując nie mrugać.  Szybko zgasiłam latarkę . Widocznie czarna sylwetka też mnie zobaczyła, bo zwolniła kroku i bardzo ostrożnie zbliżała się ku mnie. Wyjęła coś z kieszeni i schowała za plecy.

W tym momencie miałam już prawie całkowitą pewność, że właśnie w tym miejscu, o tej porze i z rąk tamtej osoby zginę. Zamknęłam oczy i poczułam jak po policzku spływa mi słona łza. 
Po chwili poczułam na swojej szyi metalowe ostrze noża . Uniosłam powoli powieki i popatrzyłam na ową sylwetkę.

Była to dziewczyna w wieku mniej więcej osiemnastu lat o dosyć bladej cerze, długich , czarnych włosach i niebieskich oczach.

- Co tu robisz, dzieciaku? – warknęła przeciskając nóż jeszcze bardziej. Wyglądam na  o wiele młodszą , pewnie dlatego nazwała mnie dzieciakiem.
- Ja.. To znaczy mnie.. Porwał mnie ten psychopata – wyjąkałam próbując uciec przed ostrzem noża i jego naciskiem.
- Czyli nie chcesz nam nic zrobić? – nadal groźnie syknęła , jednak włożyła nóż do kieszeni i przytrzymała moje ramiona w żelaznym uścisku.
- W A M ? – skrzywiłam się – jest tu ktoś jeszcze?
- Gadaj! – dziewczyna wrzasnęła sięgając do kieszeni po nóż.
- Dobra, dobra! Tylko to schowaj! – fuknęłam spoglądając na kieszeń – nic wam nie zrobię. Chcę tylko tylko stąd wyjść !
- Znalazła się kolejna łudząca na happy end – sarkastycznie powiedziała długowłosa i parsknęła śmiechem.

- Jestem Klaudia – wypuszczając mnie z uścisku wyciągnęła w moim kierunku rękę.
- Olga – uścisnęłam jej dłoń – jak się tu znalazłaś?
- Byłam sama na tej polance równe dwa lata temu. Wtedy zobaczyłam jego… Uciekłam, ale postanowiłam się z nim spotkać. Nie dałam rady. Dźgałam go i biłam ale to nic nie dało. Wziął mnie pod pachę a potem obudziłam się tam – powiedziała wskazując palcem na miejsce z którego przyszłam.
- Mówiłaś, że jest was więcej – kiwając głową mówiłam – zaprowadzisz mnie do nich?

- Przecież cię tu nie zostawię – uśmiechnęła się pokazując mi zęby i pociągnęła za rękę w jakieś nieznane miejsce.


poniedziałek, 10 czerwca 2013

"Coś"

- O Jezu Chryste – szeptałam kręcąc się wokół i szukając czegokolwiek co mogłoby przydać mi się do ucieczki – Matko Boska !

Nagle się o coś potknęłam i przewróciłam . Zaczęłam czołgać się na czworaka po podłodze i na omacku szukać „tego czegoś” . 
Wyczułam pod opuszkami palców suwak i kilka kieszeni .
- Plecak – szepnęłam i uśmiechnęłam się – ja mam plecak!
Otworzyłam go delikatnie tak, żeby nie uszkodzić suwaka , zaczęłam w nim grzebać i wyjmować po kolei kładąc w rządku wszystko co znalazłam. Zorientowałam się, że nie ma w nim kilku rzeczy . Na samym dnie wyczułam lekko pękniętą latarkę .
- Kurde, żeby tylko zadziałała! – wymacałam przycisk i nacisnęłam go zamykając oczy . Przede mną widniała długa wiązka białego światła.
- Działa, Boże, dziękuję! – złożyłam ręce i uniosłam je w podziękowaniu do góry. Zauważyłam przed sobą korytarz którego końca nie było widać. Miał szerokość jakichś dwóch metrów . Odruchowo chciałam podążyć ku jego drugiemu końcowi gdy przypomniałam sobie o rzeczach , które wyłożyłam wcześniej na betonową podłogę .
- Co my tu mamy? – jęknęłam do siebie kierując latarkę w kierunku przedmiotów . Zauważyłam jedzenie, picie i toporek.
- Po co zostawił mi toporek skoro i tak grzebał w moich rzeczach? – mówiłam do siebie wrzucając wszystkie rzeczy do plecaka . 
Nagle przestałam i zaczęłam dotykać kieszeni swoich spodni . Wyczułam w jednej  z nich telefon . Myślałam, że teraz wszystko będzie dobrze , że ktoś mnie odnajdzie. Nerwowo próbując go włączyć wciskałam czerwony przycisk.

- Co się do jasnej cholery dzieje ?! – wysyczałam przez zęby i zaczęłam wciskać klawisze jakie popadną . Już miałam rzucić nim o podłogę gdy nagle „coś” jakby złapało moją rękę . Odwróciłam się niespokojnie czując jak po czole spływa mi zimny pot. Nikt za mną nie stał .
- Halo? – lekko unosząc głos powiedziałam i obróciłam się – jest tu ktoś ?
Słyszałam jak echo mojego głosu rozchodzi się po całym pomieszczeniu.  

Spakowałam resztę rzeczy do plecaka i zarzuciłam go na ramię .

- Nie mogę tu wiecznie siedzieć, co jest dalej? – mruknęłam pod nosem i poszłam w głąb korytarza. 


Tak więc - wróciłam!

sobota, 1 czerwca 2013

Czyli już po mnie

- No dobra- westchnęłam – plecaki spakowane .
- Ale pomyśl jeszcze – Dominik złapał mnie za ramiona – na pewno tego chcesz?          
- Tak! – popatrzyłam na niego z przekrzywioną głową – chodźmy, bo się jeszcze rozmyślę.
Pokazałam mu język i pociągnęłam za rękę ku wyjściu. Założyliśmy płaszcze i jeszcze raz przypomnieliśmy sobie plan . Mieliśmy pójść do domku i poczekać aż pojawi się ten facet. Z góry zakładaliśmy, że znowu przyjdzie pod drabinkę. Potem mamy do niego zejść coś mówiąc i jeżeli by próbował nam coś zrobić oblać tym kwasem a w ostateczności skorzystać z reszty rzeczy z naszego plecaka.  
- Trochę to drastyczne – wzdrygając się powiedział Dominik i wyszliśmy.
Podążaliśmy gruntową ścieżką w stronę lasu.  Gdy wkroczyliśmy między drzewa usłyszeliśmy dziwne dźwięki rzucania czegoś i roztrzaskiwania . Odruchowo złapałam i ścisnęłam dłoń Dominika. Gdy weszliśmy po drabinie do domku zobaczyliśmy porozrzucane i porwane nasze zdjęcia, połamane krzesełka i pocięty stolik.

- Nie podoba mi się to – szepnęłam i popatrzyłam na Dominika.
- Coś mi się wydaje, że nie ujdziemy z tej sytuacji sucho – wyszeptał – może lepiej jak umrzemy jako para?
Uśmiechnęłam się i automatycznie zrobiłam czerwona.
- N.. No… - jęknęłam zapominając o sytuacji w której się znajdujemy.
- To … Olgo, czy chcesz ze mną chodzić? – Dominik powiedział z udawaną powagą parodiując swój głos .
- Tak, Dominiku – rzekłam grubym głosem . Roześmialiśmy się i już nasze usta zbliżyły się do siebie gdy nagle usłyszeliśmy trzask i odskoczyliśmy jak oparzeni.

- Co to do cholery było ?! – wrzasnął niepohamowanie Dominik . Spojrzeliśmy razem na drabinkę a na dole stał ten psychopata śmiejąc się  i rąbiąc drabinę na kawałki .
- Dobra, po drabince do niego już nie zejdziemy! – wrzasnęłam – dawaj kwas!

Dominik zrzucił z ramion plecak i wyjął buteleczkę z kwasem po czym mi ją podał . Odkręciłam ją jak najszybciej potrafiłam , przysunęłam się jak najbliżej brzegu i zaczęłam wylewać kwas z butelki celując na Jeffa. Ten przysunął się jeszcze bardziej do strumienia tak jakby nie robiło to na nim najmniejszego wrażenia . Dominik wyjął nóż gdy nagle Maverick zaczął mnie ciągnąć za nogę . Dominik złapał mnie za żebra i ruszył z pomocą ciągnąc na „ pokład domku” .  

Nie udało mu się to . Jeff zrzucił mnie na trawę , wziął pod pachę i zaczął nieść do swojego domku. Dominik zeskoczył z chatki i zaczął dźgać tego psychopatę nożem przy okazji próbując  wyciągnąć mnie spod jego ręki. Ten do odtrącił przewracając na ziemię i uciekł ze mną do domku. Ostatnie co widziałam to Dominik wybierający jakiś numer na swoim telefonie .

 Potem zemdlałam i obudziłam  się w piwnicy domu Jeffa Mavericka – uciekiniera ze szpitala psychiatrycznego . 




Posty przez ten tydzień nie będą się pojawiały - wyjeżdżam