Już po szkole
próbowaliśmy znaleźć więcej informacji o Jeffie.
- Wszędzie to
samo! – wstając z łóżka powiedział Dominik . Szedł właśnie uchylić okno. Słońce
jeszcze świeciło mocno a promienie odbijały się od lustra .
- Chyba w Internecie
o nim już nic nie znajdziemy – westchnęłam wystawiając nogę spod kołdry – poszukajmy
czegoś o tym kimś, kto go widział ostatni raz .
Dominik
pstryknął palcami .
- Ale najpierw
coś zjemy! – uśmiechnął się szyderczo .
- O nie! Nic z
sosem pomidorowym! – ostatkiem sił powstrzymując się od śmiechu szepnęłam.
Poszliśmy robić kanapki. Jak już wróciliśmy znowu rzuciliśmy się na łóżko.
Zaczęłam
bawić się jego włosami . Odchyliłam je trochę . Zobaczyłam, że ma dosyć małe
tunele . Dominik szybko i nerwowo odtrącił moją rękę.
- Masz tunele?!
– popatrzyłam mu w oczy – czego ja się jeszcze dowiem?
- Bałem się,
że ci się nie spodobają …
- Są świetne !
Co ty gadasz? – powiedziałam. Dominik z wyraźną ulgą uśmiechnął się i zaczął
bawić bransoletkami. Spojrzeliśmy na siebie i nagle usłyszałam trząśnięcie drzwi
na dole.
- Nie bój się
tylko – z uprzedzeniem szepnął Dominik – pewnie przeciąg. Pójdę tam .
Gdy wstawał
złapałam go za rękę.
- Nie idź .
- A co, chcesz
leżeć i czekać aż nas posieka? – roześmiał się- czekaj, zaraz wrócę.
Zszedł na dół
bardzo cicho . Czekałam na najmniejszy odgłos wybierając na iPhonie numer
alarmowy.
- Dzień dobry,
proszę pani – wypuściłam powoli powietrze – miała pani wrócić z tego co wiem
kilka dni później.
Wyskoczyłam z
łóżka jak oparzona i zbiegłam na dół o mało się nie wywracając.
- Hej mamo, co
ty tu robisz? Miałaś być w niedzielę!
- Świetne
powitanie, córeczko – powiedziała mama. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że
nie ma z nią Zuzi . Rzuciłam się jej na szyję .
- Chciałam Ci
powiedzieć, że przydałoby mi się pozostanie w Szwecji trochę dłużej. Myślałam,
żeby pobyć tam jeszcze 3 tygodnie ale najpierw chciałam zapytać , czy nie masz
nic przeciwko temu.
- Jasne, że
nie! Sama jestem zdania , że powinnaś trochę ode mnie i od pracy odpocząć –
puściałam oczko Dominikowi – mogłaś nie wydawać tyle pieniędzy na lot
samolotem!
- Nie martw
się , mam swoje zaskórniaki – wręczyła mi do ręki całe 800 złotych i kazała
wydać rozsądnie.
- Dziękuję ci
mamo! – znowu ją przytuliłam i dałam pięć buziaków . Spojrzała na zegarek i
krzyknęła jak oparzona , że zaraz się spóźni na samolot. Odprowadziliśmy ją na autobus
.
- To mamy
jeszcze 3 tygodnie do odwiedzenia Jeffusia – sarkastycznie powiedział Dominik.