Jakieś 2 dni
później zaczęliśmy się przygotowywać do odwiedzin tego faceta.
- Masz jakiś nóż?
– zapytałam Dominika.
- No jasne!
Tylko przydałoby się go przyczepić na jakiś drążek – pokazując długość drążka powiedział
. Spakowaliśmy dwa plecaki na tyle lekkie, żeby można było w nich uciekać. W
moim był jakiś mały toporek , kilka kanapek, butelka wody , płaszcz
przeciwdeszczowy i butelkę napełnioną jakimś kwasem żrącym . U Dominika
znajdowały się 2 noże, sznur, taśma, siekiera, płaszcz , woda, kanapki ,
czekolada , latarka o bardzo dużej mocy i nasza tajna broń – nóż na drążku.
- Nie
przesadziliśmy z tym wyposażeniem ? – Dominik ściągnął brwi.
- Słuchaj, jak
nas porwie to potem będziesz mi jeszcze dziękował na kolanach.
- Dobra, dobra
– uśmiechnął się – a jakiś plan już masz?
- Wchodzimy i
pytamy czemu się na nas gapił – próbując wstrzymać śmiech patrzyłam w jego oczy – to idziemy?
- Dobra – też
spojrzał mi w oczy – a jeśli coś się nam stanie?
Jego wzrok przeszywał
mnie na wylot . Czułam, jakby wiedział o czym myślę. Jakby mógł zobaczyć całe
moje wnętrze . Przytulił mnie na tyle mocno, żebym mogła czuć się bezpiecznie .
Nie miałam najmniejszej ochoty, żeby go puszczać. Ale nie mogliśmy tak stać
wiecznie. Odchyliłam się .
- Może
sprawdzimy w Internecie listy jakichś zabójców i psychopatów na wolności w
naszej okolicy?
- Warto by
było – powiedział Domcio i poszliśmy to sprawdzić . Usiedliśmy przed moim
MacBookiem i wystukaliśmy hasło do Googli . Znaleźliśmy jakąś listę
poszukiwanych uciekinierów z psychiatryka i groźnych zabójców. Rozpoznałam (na
tej liście z psychiatryka) tego faceta z siekierą. Od razu odechciało mi się
tam iść. W mojej głowie kłębiły mi się
tysiące myśli „A co, jeśli nas posieka na kawałki? A co , jeśli nas uwięzi na
lata? ”
- NIE! –
krzyknęłam .
- Co jest ?
Coś się stało? Czy jak? – Dominik złapał mnie za ramiona .
- Nic, nic –
nagle przed oczami pojawił się mężczyzna z siekierą próbujący wbić ją w głowę
Dominika.
- ZOSTAW GO W
SPOKOJU! ZOSTAW GO! NIE MOŻESZ! – łzy pociekły mi po policzku i osunęłam się z
krzesła.
- CO SIĘ
DZIEJE ?! – Dominik rzucił mi się na szyję i przytulił . Nie miałam siły nawet
go objąć.
- Nie wiem… On…
On tu był …
- Kto był? Kto
tu był, Olga?! Co jest?
- Nie chcę tam iść , ja się boję – szepnęłam .
- Ale… Dobrze, nie teraz – powiedział Dominik
powstrzymując się od jakiejś zgryźliwości . Ścisnął mnie jeszcze mocniej . To
było takie przyjemne! Mogłabym tak siedzieć całe wieki. Było już późno – mniej więcej
22.00 .
-Dominik,
będziesz nocował u mnie w tym tygodniu? Błagam. Moja mama wyjechała z Zuźką do
Szwecji na cały tydzień. Proszę.
- Dobrze, będę
. Tylko nie płacz – wypuścił mnie z uścisku i otarł łzy swoim delikatnym jak
jedwab palcem – zaraz wrócę, zadzwonię do mamy i powiem, że nie wracam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwagi zachowaj dla siebie!
Jesteś Anonimem? Pozostaw na siebie namiar!