- Dominik, nie
podoba mi się to. Chodźmy stąd jak najszybciej! – szepnęłam.
- A jednak ,
nie podoba ci się. Fajnie . – Domin powiedział z wyrzutem nawet na mnie nie
spoglądając .
- Ale Kocie!
Nie o to chodzi! Wszystko jest piękne , nawet cudowne, ale mam wrażenie, że
ktoś nas obserwuje. Ha, wrażenie. Coś tu jest nie tak. Jeszcze przed chwilą
przy wyjściu stał jakiś dziwny facet z siekierą , a ja nie zamierzam tu dłużej
siedzieć czekając aż nas porąbie na kawałki. Więc? Wracamy?
- Jejku… To
twoja wyobraźnia! No, ale jeżeli chcesz – powoli zeszłam po drabinie patrząc to
w lewo to w prawo przyszykowana na cios toporem w głowę. Nikogo wokół - oprócz mnie i Dominika nie było. Miałam
szansę przyjrzeć się okolicy , bo wcześniej skupiona byłam na drzewie .
Rozglądałam się i nagle dostrzegłam drewnianą chatkę nadgryzioną zębem czasu .
- Doooominik-
szepnęłam przestraszona przeciągając samogłoski - kto tam mieszka?
- Skąd ja mogę
to wiedzieć? Nie obchodzi mnie to – fuknął. Złapałam go za dłoń. Wtedy
zrozumiał, że naprawdę się boję.
- Ol, nie bój
się. Nic ci ze mną nie grozi – wyszeptał mi do ucha . Wyszliśmy z lasu na gruntową
ścieżkę . Słońce powoli chowało się za horyzont .
- Wejdź,
proszę – powiedziałam, gdy byliśmy pod moim domem .
- Mogę? –
uśmiechając się zapytał Dominik .
- Nie, nie
pozwalam Ci tu wchodzić! – powiedziałam grubym głosem i się roześmiałam – no jasne,
że możesz!
Weszliśmy do
domu. Jeszcze nikogo w nim nie było . Dominik złapał mnie za rękę i pociągnął
na schody. Wbiegliśmy do pokoju i zamknęliśmy na klucz śmiejąc się przy tym jak
szaleni. Wskoczyliśmy na moje łóżko i
Dominik uderzył się głową w skos.
- Ała! Wredna ściana!
- krzyknął i znowu zaczęliśmy się śmiać.
Rzuciliśmy się na łóżko i przez chwilę tak leżeliśmy.
- Olga, czy
ten facet z siekierą to była prawda?
- A co , nie
wierzysz mi? – powiedziałam i podniosłam się na łokciach tak, żeby widzieć jego
twarz.
- Nie to ,
żeby nie… Ale po co facet z siekierą miałby na nas patrzeć? – zrobił głupią
minę i czekał na odpowiedź.
- No wiesz… To
tak samo , jakbym cię zapytała czemu psychopaci zabijają ludzi – zaznaczając słowo
psychopaci szturchnęłam go łokciem w bok .
- Dobra, dobra
– zaśmiał się – chyba jedynym wyjściem, aby się dowiedzieć to to, żeby go
odwiedzić…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwagi zachowaj dla siebie!
Jesteś Anonimem? Pozostaw na siebie namiar!