czwartek, 15 sierpnia 2013

Tylko nie to

27 września, słońce bez zachmurzeń
Byliśmy na powierzchni.
Pobiegliśmy na polanę kierując się ku ścieżce na główną drogę. Potknąłem się o jakiś mały obiekt w trawie . Klaudia idąca z tyłu nie wiedziała, że chcę się zatrzymać  i popchnęła mnie rozpędzona tak mocno, że upadłem na ziemię. Zachichotała cicho  patrząc jak się podnoszę.
-To nie jest wcale śmieszne! – marszcząc brwi schyliłem się po obiekt . Okazało się, że był to mój iPhone!
-Skąd on tu się wziął?! Miałem go cały czas ze sobą! – zacząłem „macać” się po kieszeniach, jednak niczego oprócz kapsla po Tymbarku z napisem „Kocham cię!” tam nie znalazłem. Zauważyłem uśmiech na twarzy Malwiny, jednak go zignorowałem. Spróbowałem go uruchomić. Na ekranie pojawiło się nadgryzione jabłko .
- Działa? – zapytała Klaudia próbując dojrzeć ekran zza mojego ramienia.
- Działa, a teraz cicho – powiedziałem unosząc dłoń do góry.
Wybrałem numer alarmowy i nacisnąłem zieloną słuchawkę . Wstrzymując oddech czekałem na pierwszy sygnał.
Piiip
Wypuściłem powietrze z ust i po chwili odezwała się jakaś kobieta.
112, numer alarmowy ,słucham?
- Halo? Szybko przyjedźcie na ulicę -------  ! Mamy ranną dziewczynę, pośpieszcie się! – wydyszałem do słuchawki.
Kto mówi? Poproszę o twoje imię i nazwisko!
-Dominik Siemal, nie ma czasu! SZYBKO!
Już wysyłamy karetkę, czekajcie spokojnie a jeżeli z dziewczyną będzie gorzej zacznijcie reanimację.
Nagle Klaudia złapała za nosze omal nie zrzucając z nich Olgi i zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
- UCIEKAJ STĄD , SZYBKO! ZOSTAW TEN TELEFON I UCIEKAJ STĄD, DEBILU ! S Z Y B K O! – Klaudia w niebogłosy krzyczała próbując przenieść nosze. Obróciłem się w jej stronę i zobaczyłem śmiejącą się Malwinę biegnącą w kierunku Jeffa Mavericka.
Upuściłem telefon a moja szczęka mimowolnie opadła w dół.
- BIEGNIJ GŁUPKU! – usłyszałem Klaudię, jednak nie docierało do mnie to, co w tym momencie się działo.
Złapałem za nosze i zacząłem pędzić przed siebie potykając się o wszystkie nawet najmniejsze rzeczy leżące w gęstej , jednak wyschniętej trawie.  Obracałem się co chwilę, żeby określić odległość nas od Jeffa i Malwiny, jednak mi to nie wychodziło. Gdy wybiegliśmy na gruntową ścieżkę , którą znałem doskonale przed oczami ukazały mi się obrazy mnie i Olgi idących środkiem , śmiejących się i nie zważających na nic. Nie zwolniłem jednak tempa i biegłem przebijając się przez ciała widm.
Po chwili usłyszałem syreny karetki i policji.
-Dzięki Bogu- pomyślałem i przyśpieszyłem kroku. Obejrzałem się …
 Jeff wyciągał rękę w kierunku Klaudii.

- NIEEEEE! – rzuciłem nosze i zacząłem go odrącać.



Jak widzicie trochę zmieniłam formę. Bo skoro to pamiętnik to musi być data...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwagi zachowaj dla siebie!
Jesteś Anonimem? Pozostaw na siebie namiar!